czwartek, 30 kwietnia 2009

Rowerek

Wczoraj postanowiliśmy, że pojedziemy kupić rower dla Łukasza. Więc po pracy, zamiast na aerobik, wybraliśmy się na poszukiwanie rowerka. Łukasz miał już upatrzony fajny model, zrobił już wcześniej rundę po sklepach rowerowych i wiedział co gdzie jest i co mu się podoba. Zakup był więc szybki - pojechaliśmy do sklepu, weszliśmy, obejrzeliśmy kilka modeli - szybka decyzja i rower nasz.
W taki oto bezbolesny sposób, kupiliśmy rower i Łukasz ma już na czym jeździć.
Właściwie to Łukasz sam kupił sobie rower.
Najważniejsze jest to, że będziemy mogli urządzać sobie wycieczki rowerowe!
Do roweru ma też już komplet akcesoriów typu błotniki, lampki, linka do przywiązywania, brakuje mu tylko bidonu. Zapomnieliśmy o tym.
Rowerek jest śliczny – srebrny, z elementami czarnego i czerwonego. Męski i pasujący do mężczyzny.
Pierwotnie Łukasz upatrzył sobie czerwony rower. Ale był to taki czerwony kolor, który wcale mi do niego nie pasował, więc przekonałam go, aby może wybrał inny kolor. Ten czerwony kojarzył mi się ze szminką pań spod latarni, może dla dziewczynki, byłby odpowiedni, ale żeby męski rower zrobić w takim kolorze, to producent mógłby sobie przemyśleć!
W piątek zabieramy od rodziców mój rower, który biedny czeka na mnie osierocony i samotny w schowku razem z pająkami - i zaczynamy sezon rowerowy!
W łikend majowy Łukasz pracuje do 14-tej, ale popołudniami można jeździć. Już się cieszę na nadchodząca wyprawę!
Przy nowym rowerku Łukasza, mój wydaje mi się mocno przestarzały i mało atrakcyjny. Łukasza jest taki porządny, ma amortyzatory z przodu, znacznie lepsze przerzutki i zmieniacze do przerzutek, jest taki nowiutki i nowoczesny. Mój już ma z 10 lat najbidniej i chociaż, kiedy był kupiony - był całkiem porządnym rowerkiem, teraz jego parametry zrobiły się odrobinkę przestarzałe. No ale mój rowerek jest bardzo niezawodny i przejechał już setki kilometrów, więc nie można się go czepiać…
Swego czasu zjeździł długie trasy po podlubelskich okolicach i wiele fajnych i śmiesznych chwil na nim spędziłam. Może nie ma amortyzatorów z przodu, ale jest i tak niezgorszy.
Tak się pocieszam. :)
Nie jeździłam na rowerze już chyba z 4 lata! Naprawdę długo. Kupiłam samochód i przerzuciłam się na dalsze wycieczki, a samo zwiedzanie – na piechotę. Ale z przyjemnością wsiądę znów na rumaka i pojeżdżę.

Brak komentarzy: