sobota, 18 kwietnia 2009

Ogródek

Spędziliśmy dzisiaj całe popołudnie w ogrodzie u rodziców. Chwyciliśmy z Łukaszem za widły i kopaliśmy sobie razem, zaciekle. Świetna gimnastyka. To taki mini-zestaw ćwiczeń : wbij widły, podnieś, przerzuć ziemię, zrób przysiad, wygrzeb z ziemi wszystkie chwasty i korzonki, wstań i powtórz cały układ od nowa. I tak setki razy od 14-tej do 19-tej z przerwą na obiad.
Skopaliśmy niezły kawałek, z Łukaszem znacznie fajnie się kopało, niż z "Chłopami" na uszach. Nie ma to jak dobre towarzystwo.
Na koniec zasadziliśmy sałatę - tylko tak na próbę, czy czasem nie przemarznie, bo na pewno coś jeszcze przymrozi.

W zasadzie to nie bardzo wiadomo, co można teraz zasiać, aby nie stracić kiełkujących roślinek, kiedy w maju chwyci w nocy mróz. A chwyci na pewno.
Tata coś tam wsiał, ale nie miał dużego pola do popisu z racji tego kwietnia, więc pocieszyliśmy się tą sałatą.
Próbowałam też pogracować chwast w truskawkach, ale to okazało się wyjątkowo niewdzięcznym zajęciem, więc tylko wyrwałam mlecze i osty i zgracowałam co większe inne wynalazki i zostawiłam to zajęcie Mamie. Ja o wiele bardziej wolę kopać. Chociaż to jest trudniejsze zajęcie, jakby nie patrzeć.
Mama od rana zdążyła pojechać do Krakowa, zaliczyć zajęcia i wrócić zanim my wyszliśmy z ogródka. Ale wróciła w samą porę, bo kiedy skończyliśmy kopanie byliśmy wykończeni i głodni. Nakarmiła więc nas, spędziliśmy wesoły wieczór u Rodziców i wróciliśmy do siebie.
Bolą mnie plecy i... wszystko inne.
Wyeksploatowałam się z tymi widłami...
Łukasz jest w lepszym stanie, a to przecież ja latam dwa miesiące na aerobik... Treningi są chyba jakieś przereklamowane, bo niespecjalnie widzę aby mi ta kondycja się poprawiała. To jakieś oszustwo chyba... ;)
Zanim wylądowaliśmy w ogrodzie, zeszliśmy wszystkie sklepy w centrum w poszukiwaniu butów - i dla mnie i dla Łukasza. Bez powodzenia. Żadne z nas nie znalazło ani jednej ładnej pary butów... Ciężka sprawa...
Państwo S. dzwonili do nas z propozycją spotkania się na piwku dzisiejszego popołudnia, ale mieliśmy już umówioną randkę z widłami, na którą byliśmy całkiem chętni. Więc odłożyliśmy spotkanie z nimi na bliżej niesprecyzowane kiedy indziej. A pomysł mieli bardzo dobry...

Brak komentarzy: