wtorek, 7 kwietnia 2009

Picasa oswojony

Udało mi się dzisiaj rozgryźć program Picasa.
To już moje drugie podejście do niego, ale pierwsze udane.
Kilka miesięcy temu zainstalowałam sobie Picasa po raz pierwszy, po czym jego obsługa wydała mi się tak kosmicznie skomplikowana, że odinstalowałam go po kilku dniach, bo tylko mnie drażniło, że wszystkie fotki, filmy i etykiety zostały do niego zaciągnięte. Nie miałam wtedy weny na uczenie się jego skomplikowanego menu i nawet, jeśli ktoś by mi powiedział, że nie jest on wcale taki skomplikowany - bo w prawdzie, to nic autorstwa Google nie jest skomplikowane - wtedy i tak bym w to nie uwierzyła.
Zniechęciłam się po kilku dniach oglądania programu i zaledwie po kilku kliknięciach w niego i po kilku próbach przełamania mojej niechęci i jego oporu - odinstalowałam z kompa i skasowałam plik instalacyjny.
Teraz jednak postanowiłam rozwinąć się nieco i spróbować jeszcze raz.
Miałam do tego motywację, bo Tusia chciała oglądnąć zdjęcia z naszej wyprawy do Krakowa, a ponieważ zdjęć zrobiliśmy dużo i są rozmiarowo duże, więc nie dało się ich podesłać jej mailem. Jedyną opcją było nagranie na płytkę CD i wysłanie jej pocztą - standardowy sposób przesyłania większej ilości zdjęć. Ale - bądźmy na czasie - są bardziej nowoczesne sposoby przesyłania informacji cyfrowo - nie trzeba zatrudniać listonosza. Pierwszą moją myślą było więc - Picasa!
Zainstalowałam więc program ponownie, pozwoliłam mu wyszukać wszystkie foldery w poszukiwaniu zdjęć, po czym uruchomiłam go, aby wrzucić fotki na sieć.
Picasa nie jest bardzo przyjaznym użytkownikowi programem. Jak na przeglądarkę zdjęć jest stanowczo za mało intuicyjny, ma w jakiś dziwny sposób poukrywane opcje i trzeba się naszukać porządnie, aby znaleźć opcję tworzenia albumu on line. Zapewne twórcy uważają, że umieścili wszystkie funkcje w miejscach najbardziej do tego odpowiednich, no ale cóż zrobić, skoro ludzie poszukują ich zgoła zupełnie gdzie indziej? :)
Moją ulubioną przeglądarką do zdjęć jest więc nadal ACDSee, niestety jest to tylko przeglądarka do zdjęć, ma też podstawowe funkcje do obróbki fotek, nie jest jednak przystosowana do dzielenia się albumami on line, jak Picasa.
Picasa nadal mam zainstalowane, ale niespecjalnie mnie do tego programu ciągnie. Uruchamiam go od czasu do czasu i sprawdzam czy coś mnie zainteresuje. Nie bardzo.
Może w przypływie natchnienia zainteresuję się dogłębniej jego funkcjmi, na razie wystarczy mi to, że wiem, już jak wrzucić fotki do albumu na sieć i pokazać komuś w drugim końcu Polski.

Brak komentarzy: