niedziela, 12 kwietnia 2009

Menażeria garmażeria

To będzie post o świętach i kurczaczku i 2 barankach co jedzą z talerzyka.


Uwielbiam cukrowe baranki i inne zwierzątka, które się kupuje do koszyczka ze święconką na święta Wielkanocne. Są takie słodkie - dosłownie i w przenośni. W tym roku były trzy zwierzaki: Duży Baranek, Mały Baranek i Kurczaczek. Proporcjonalnie nie bardzo odpowiadały rzeczywistości, bo cukrowy Kurczaczek jednym dziobnięciem mógł znokautować Dużego Baranka, w rzeczywistości byłoby na odwrót: Duży Baranek jednym kopytkiem mógłby znokautować Kurczaczka. Nikt jednak nie zwraca szczególnej uwagi na proporcje cukrowych zwierzątek.

Nasza Wielkanocna Menażeria stała najpierw grzecznie, gdzie ją ustawiliśmy, a potem - cichaczem, aby nikt nie widział - urządziła sobie wędrówkę przez stół w poszukiwaniu pożywienia. I faktycznie nikt ich wędrujących nie zobaczył, oprócz Amelki, która przyłapała zwierzaki na gorącym uczynku i zrobiła im zdjęcie:


A procesja wypatrzyła sobie talerzyk ze smakołykami i stanęła nad nim sępiąc. Cała menażeria Wielkanocnych zwierzaków zaglądała Mamie do talerza.


I tu mała uwaga: nie mylić menażerii z garmażerią - jak to zdarzyło się mi. Oczywiście ku radości domowników!
Łatwo jednak wytłumaczyć różnicę pomiędzy menażerią, a garmażerią:
dopóki zwierzaki
chodzą na własnych nóżkach są menażerią, ale kiedy już się je nosi na półmiskach, stają się garmażerią…

Brak komentarzy: