środa, 4 listopada 2009

Z kobiecym uporem

Umówiłyśmy się z panią T. na plotki. Na spotkanie po pracy, aby gdzieś sobie przycupnąć w spokojnym miejscu, czegoś się napić, może coś zjeść i pogadać sobie.
Umówiłyśmy się miesiąc temu na najbliższy wówczas wtorek. Obie bardzo się na to spotkanie cieszyłyśmy, do chwili, kiedy się okazało, że nasze spotkanie w tym terminie nie dojdzie do skutku. Wtedy to miałam pojechać z rodzicami po samochód dla Mamy. Koniec końców akurat tego popołudnia źle się poczułam i nie pojechałam nigdzie – ani po samochód ani na spotkanie z Agatą.
Następnego dnia, niczym nie zrażone, umówiłyśmy się z panią T. na kolejne spotkanie, w kolejny najbliższy wtorek. Miała z nami wybrać się Marzena.
Doczekałyśmy do tego upragnionego dnia, ale pech chciał, że akurat wtedy dzień w pracy był pełen spotkań reorganizacyjnych, spadły na nas spore rewelacje, u nas w dziale nastąpiły duże zmiany i dzień mnie kompletnie wyeksploatował. To wtedy właśnie czułam się, jakbym wyszła z siebie i stała obok, obserwując cudze życie. Na koniec dnia oznajmiłam, że nie jestem w stanie iść na żadne spotkanie więcej, nic przyswoić, ani nic z siebie wydusić. Pragnęłam jedynie znaleźć się w domu, w miejscu, gdzie nic się nie zmieniło i gdzie poczuję odrobinę stałości w życiu. Nasze prywatne spotkanie zostało więc anulowane, pomimo nalegań Marzeny, której zależało, aby się spotkać i oznajmić nam dobrą nowinę. Niestety timing był tragiczny i nie byłyśmy w stanie na słuchanie czegokolwiek, dobrego czy nie.
Po wtorku przyszła znów środa, idealny czas na umówienie się na spotkanie po raz trzeci. Znów padło na wtorek, ten dzień był jakoś za każdym razem najbardziej odpowiedni. W międzyczasie próbowałyśmy się zmówić na spotkanie we trzy z Marzeną, ale żaden termin nam nie pasował, porzuciłyśmy więc ten pomysł i znów ustaliłyśmy z panią T., że spotykamy się we dwie w najbliższy wtorek.
Przyszedł wtorek, jak się okazało – kolejny dzień wypełniony spotkaniami w pracy, i znów na koniec dnia wyszło na to, że nie damy rady się spotkać. Tym razem nie pasowało to Pani T. Nie szkodzi. Następnym dniem była środa, wyznaczyłyśmy kolejny termin naszego niedoszłego spotkania – kolejny najbliższy wtorek!
Na tym etapie przeszło mi przez myśl, że wykazujemy pewne cechy wspólne dla małych dzieci i niepoprawnych optymistów. Po pierwsze - zupełnie jak dzieci nie mamy stopera na ilość powtórzeń i podczas, kiedy dzieci robią, albo powtarzają coś w kółko i w kółko, do znudzenia, tyle, że im się to nie nudzi i tylko dorosłych to drażni – my tak uparcie się umawiałyśmy na spotkania na każdy nadchodzący wtorek. A po drugie – podobnie, jak niepoprawni optymiści, pomimo, że tyle razy nasze wtorkowe plany spełzły na niczym – my niestrudzenie planowałyśmy kolejny wtorek z pozytywnym nastawieniem i niczym nie uzasadnioną wiarą, że jednak uda się nam spotkać.
I oto stał się cud! Wczoraj obie z Agatką wyszłyśmy razem z pracy i poszłyśmy na plotki!! Niesamowite! Od tej pory powiedzenie: „do trzech razy sztuka”, proponuję nieco zmodyfikować na: „do pięciu razy sztuka”, bo jak widać, czasami trzy razy nie wystarczają, a przy piątym się udaje!
Marzena do nas nie dołączyła, akurat jej nie pasowało. Nie szkodzi.
Poszłyśmy do L’eclerca, siadłyśmy w restauracji (trochę to jest określenie na wyrost, bo jest to coś o mniejszym prestiżu niż restauracja, ale bardzo przyjemne miejsce), zamówiłyśmy sobie coś do skubnięcia i popicia i spędziłyśmy na plotkach calutkie popołudnie.
Powiem krótko – tego nam było trzeba. Czas nam umknął niepostrzeżenie, aż się zdziwiłam, kiedy spojrzałam na zegarek i odkryłam, że jest już 20,15!
Wróciłam do domu totalnie wyluzowana, odstresowana i w bardzo dobrym nastroju. W sumie to nastrój miałam dobry przez cały dzień, ale po takim bardzo udanym spotkaniu ogarnia człowieka taki pogodny nastrój lekkości ducha. No nie ważne, na pewno każdy wie, jak się czuje po takim beztroskim popołudniu w dobrym towarzystwie.
Oczywiście planujemy kolejne spotkanie w kolejny najbliższy wtorek. Czy teraz karty się odwrócą i będziemy bez przeszkód spotykały się z Panią T. przez kilka wtorków pod rząd? Zdecydowanie dobrze nam to zrobi na nasze psyche - nie ma to, jak rozmowa z psiapsiółką. :)

Brak komentarzy: