wtorek, 17 listopada 2009

Przegrana wygrana

We wrześniu zajadając się kaczkami z marshamllow odwiedziłam stronę jojo i znalazłam na niej jakiś konkurs. Teraz już nawet nie pamiętam, jaki to był konkurs. Wypełniłam co było do wypełnienia, nagroda była w sam raz dla dziecka, czyli nie dla mnie - ale za to dla Amelki.
Była to wycieczka do Dino Parku dla 4 osób, z noclegiem i śniadaniem w jakimś tamtejszym hotelu. Fajna nagroda.
Nie wiem, co mnie podkusiło, że wypełniając dane osobowe, podałam adres mailowy Amelki. Niestety zemściło się to na mnie srodze!
O konkursie zapomniałam, na zasadzie - kto liczy tak szczerze, że wygra, skoro zazwyczaj nic się nie wygrywa?
A na Amelki konto mailowe nikt się nie logował przez wiele tygodni.
I tydzień temu będąc u rodziców, Amelka przypomniała sobie, że chciałaby sprawdzić pocztę. Zalogowałyśmy ją i co?
Mail z informacją, że wygrała nagrodę główną w tym konkursie i prośba o potwierdzenie przyjazdu. Na 17 października! Trzy tygodnie temu!
Ale się wkurzyłam!
Nagroda przepadła, pojechała cała banda dzieci, ale bez Amelki.
Taką ma głupią ciocię dziecko!
Na stronie jojo nadal widnieje, jako laureatka w tym konkursie Amelka z Lublina, szkoda tylko, że nie skorzystała z nagrody!
Do własnej pomysłowości i głupoty, nie mam słów. Żałuję strasznie, że wykazałam się tak śladowymi ilościami rozumu, tudzież pamięci, bo może bym się zalogowała na jej maila z raz, gdyby nie to, że o tym konkursie całkiem zapomniałam.
Dobrze, że Amelka jest taka mała, to nie bierze takich gaf na poważnie. No nic, może się wiosną wybierzemy do tego Dino Parku bez sponsorowanej wygranej.
Ale oczywiście po raz kolejny okazało się, że farta miewa się wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewa.
Za to niefarta miewam w tym roku na każdym kroku.

Brak komentarzy: