poniedziałek, 30 marca 2009

Wszystko wraca do normy

No i mamy poniedziałek, wróciłam z mojego wypasionego trzydniowego urlopu, wpadłam wprost w wir oczekującej już mnie z wytęsknieniem pracy i urobiłam sobie ręce po łokcie!
Ćwik wywalił się na śniegu (viva la zgrabność!) i coś sobie zrobił w nogę, teraz ma więc prawie miesiąc zwolnienia. Słowo daję, nie skomentuję tego ile on przepracował odkąd do nas przyszedł! W ciągu jednego - nie całego jeszcze roku więcej go nie ma niż jest! Myślę, że trzeba zrobić taki konkurs i wysunąć jego kandydaturę na pracownika roku. Wykorzystuje namiętnie swój zaległy urlop z poprzedniego stanowiska, chodzi na zwolnienia i zostawia wszystko innym.
Najlepsza była opowieść o tym, jak się wywalił. Szli oba j z Puczem. Ćwik się poślizgnął i wyłożył i leży sobie beztrosko. Puczos wyciągnął do niego rękę i chciał pomóc mu wstać, na co Ćwik odparł coś w stylu: "Poczekaj, odpocznę sobie". Miejsce jak najbardziej do tego adekwatne. A tu z górki turla się samochód, nie może za bardzo zahamować na śniegu, więc trąbi i zjeżdża wprost na leżącego... :))) Komedia!
Jakoś się w końcu wygramolił, bo nic go nie rozjechało, ale noga się uszkodziła.
Łukasz w Warszawie na szkoleniu, obaj z Michałem balują. Zostawili żony w Lublinie i korzystają z wolności w towarzystwie jeszcze kilku innych osób.
Ja dzisiaj znów usłyszałam za sobą chichot losu, bo poszłam do luxmedu po skierowanie do specjalisty i dowiedziałam się, że na darmo przyszłam, bo z luxmedu takiego skierowania nie dostanę! Co za absurd! Wyszłam wkurzona, ale jakimś cudem się nie zdziwiłam za mocno, bo chyba byłoby to za łatwe, aby mi się w koncu - W KOŃCU - udało załatwić coś za pierwszym podejściem! A lekarka była tak dramatycznie niemiła, oschła, wyniosła i nieprzyjemna, że aż nie chciało mi się na nią patrzeć. No ale to powszechnie wiadomo, ze lekarzy internistów w luxmedzie, do których warto chodzić jest ogromna liczba sztuk - jeden! Ta lekarka do nich nie należy.
Powszechnie też panuje opinia, że nie należy chodzić do żadnej lekarki, która ma dwuczłonowe nazwisko. Niestey ta właśnie miała i jak zwykle, okazała się fatalna w obyciu!
No nic, nie będę podchodzić do tego emocjonalnie, jestem bardzo Zen i mam to w... gdzieś. Jutro pójdę przeprosić się z moją starą przychodnią akademicką, gdzie nie byłam chyba z... hmm... 6 lat to na pewno. Może jeszcze tkwi gdzieś w ich kartotece moja karta, pokażę im moją legitymację ubezpieczeniową, która tak na marginesie ma nieaktualne dane - i pójdę do normalnego, miłego lekarza.
Na pocieszenie przyjechała do mnie Kamisio i dzisiaj u mnie śpi. Raczej krótko pośpimy, bo już dochodzi północ, a my jestesmy w środku nauki angielskiego.

Brak komentarzy: