wtorek, 24 marca 2009

W drogę!

Jedziemy więc na romantyczny wyjazd we dwójkę, do pięknego Krakowa, uczcimy rocznicę ślubu - naszą pierwszą rocznicę nie pierwszego ślubu. :)
No dobra, ślub kościelny był pierwszy, ale wcześniej wzięliśmy cywilny, więc, jak by nie było, jakiś ślub już wcześniej mieliśmy.
Ja nasz ślub i wesele bardzo miło wspominam, bardzo się nam impreza udała, chodziliśmy rozmarzeni (zwłaszcza ja) jeszcze z miesiąc po tym, oglądaliśmy zdjęcia, film i pamiątki.
Ale to w zasadzie za kilka dni ta rocznica, póki co - jedziemy do Krakowa!
Ja mam całe rozpustne 3 dni urlopu, zostawiam wszystko w pracy odłogiem, kompletnie się wyłączam z tego trybu aż do przyszłego poniedziałku.
Pakujemy manatki - zabieramy tylko niezbędniki i jutro z rana wsiadamy do busa.
Dzisiaj kupiłam sobie mp3-kę, aby jutro w busie mieć czego słuchać - czytaj: aby nie zagadać Łukasza na śmierć, bo wiadomo, że jak się będę nudzić, to będę usilnie próbowała rozmawiać.
Po długich zastanawianiach czy lepsza jest MP3 czy MP4 z telewizorkiem, zdecydowałam jednak na standardową MP3 bez ekranika. Póki co potrzebuję jej wyłącznie do słuchania, nie jeżdżę w długie trasy, aby chcieć też coś oglądać, poza tym MP4 z porządnym ekranikiem i pamięcią jest potwornie droga i zdecydowanie bardziej opłaca się ją kupić w sklepie internetowym, na co nie mam już czasu. Decyzję pomógł mi podjąć kolega z pracy, który stwierdził, że nie rozumie, po co ludzie sobie kupują MP3 z ekranikiem. No cóż, może kiedyś to zrozumie, ale póki co ma rację, mi też taki sprzęt nie jest potrzebny.
Wpadliśmy więc wieczorem do Media i wybrałam sobie kwadratowego Philipsika, ma nie za wielką pojemność, ale ma radio. Myślę, że się sprawdzi. Kamisio ma Philipsa już 2 lata, jakiś wcześniejszy model, ale kiedy go kupowałam był wypasiony na rynku i jest z niego bardzo zadowolona.
Wieczorem nie chciało się nam wcale zabrać za pakowanie. Siedzieliśmy sobie - Łukasz coś czytał, a ja wybierałam i wrzucałam na MP3-kę piosenki. W pierwszej kolejności oczywiście wylądowali na niej "Chłopi", bo już mnie całkiem ta lektura wciągnęła i teraz to nawet nie ważne kto to czyta, ciekawa jestem co się dalej będzie działo.
Oprócz tego wrzuciłam płytę Lenki, która ostatnio jest u mnie na topie. I tu muszę przyznać, że przeżyłam gorzkie rozczarowanie dzisiaj w pracy. Odkryłam Lenkę oglądając serial "Gray's anatomy" - w jednym odcinku była jej piosenka "Trouble", strasznie mi się spodobała i wyszukałam ją na necie, po tekście, znalazłam kto ją śpiewa i zaopatrzyłam się w całą płytę. Wcześniej o Lence nie słyszałam. Nie wiem czy była znana w Polsce, a że nie słucham radia, więc wypadam z obiegu szybko i raczej regularnie. Czasem mnie uświadamia Kamisio - co jest aktualnie na topie. Czasem Łukasz włączy jakąś normalniejszą radiostację niż program pierwszy lub drugi, więc od czasu do czasu docierają do mnie nowości. Lenki nie słuchał nikt i tak mi się podobało, była niekomercyjna w Polsce i nieosłuchana. Ale co? Dzisiaj w pracy puściła ją na swoim laptopie koleżanka. Przez moment myślałam, że się przesłyszałam. Ale nie! Lenka, jak nic! Ta sama płyta. Na moje pytanie skąd ją zna, powiedziała, że z nowego spota reklamowego TVN. Ale się Zawiodłam. Teraz już pozna tą płytę cała rzesza Polaków i będą ją grać we wszystkich stacjach. Na szczęście TVN użył do swojej reklamy innej piosenki, więc przynajmniej może nie będę słyszała codziennie "Trouble" za każdym rogiem.
Lenkę jednak na razie lubię jeszcze na tyle, aby zabrać ją ze sobą do Krakowa. Poza tym załadowałam do MP3-ki całą liste moich ulubionych, przeróżnych piosenek, przeróżnych wykonawców.
Pakowanie zaczęliśmy dopiero koło 23-ciej. Wrzucilismy do plecaków co najpotrzebniejsze rzezczy, obowiązkowo aparat fotograficzny i mapę. Noc będzie wyjątkowo krótka, ale co tam!
Jutro będziemy już w Krakowie u Smoka! Wyspani czy nie - mało ważne! :)

Brak komentarzy: