środa, 25 marca 2009

Wypoczywamy

I już jeden ciekawy dzień za nami.
Powoli uczymy się Krakowa, orientujemy, co gdzie jest i planujemy sobie zwiedzanie. Przed nami jeszcze sporo atrakcji, ale Kraków ma tyle miejsc wartych odwiedzenia i zwidzenia, że można tu siedzieć i siedzieć, tygodniami!
Póki co nie chce mi się wcale myśleć o powrocie, udaję, że mój trzydniowy urlop ma dwa tygodnie i żyję tylko tym, co dzieje się tutaj. Zdecydowanie tu jest fajniej, niż w Lublinie, głównie ze względu na to, że nie trzeba odpracowywać przez 8h pańszczyzny! To jest ogromny plus każdego wyjazdu urlopowego.
Kraków ma jednak swoje udziwnienia i bardzo zniechęcające do przeprowadzki tutaj minusy. A w zasadzie to ma jeden minus, podobnie, jak wiele innych miast w Polsce - jeżdżą tu tramwaje! Co to jest za wynalazek, to doprawdy trudno pojąć! Kto to w ogóle wymyślił, aby takie pociągi osobowe jeździły po mieście i to w dodatku po torach, które biegną środkiem szos?? Ten ktoś na pewno nigdy nie musiał prowadzić auta w godzinach szczytu. Przodkom Krakowian ewidentnie brakowało wyobraźni i nie przewidzieli, że po pierwsze miasto się znacznie rozwinie i zaludni, a po drugie samochody osobowe będą w powszechnym użyciu.
Patrząc na te tramwaje, z których ludzie wysypywali się na środek ulicy, tuż pod koła stających samochodów, bardzo się cieszyłam, że nie siedzę za kierownicą jednego z nich. To byłoby niczym samobójstwo! Albo raczej bójstwo, bo najpewniej wjechałabym w jakiegoś ludzia beztrosko lezącego pod koła.
A ludzie tam sobie chodzą, jak te święte krowy - niczym w Lublinie na Nadbystrzyckiej, koło politechniki, gdzie stada studentów paradują nieprzytomnie przez jezdnię w tą i z powrotem. W Krakowie ludzie są jeszcze bardziej nieuważni i mają jeszcze bardziej roszczeniowy sposób przemieszczania się. Nie widziałam, aby ktoś wysiadający z tramwaju wprost pod koła aut, zadał sobie trud upewnienia się, że to auto naprawdę stoi i go nie rozjedzie. Wyskakują na tą ulicę w błogim przekonaniu, że kierowcy już to przewidzieli i w porę użyli hamulca. Kierowcom jednak trzeba oddać sprawiedliwość, bo naprawdę mają szósty zmysł i radar na pieszych w głowie i hamują z odpowiednim wyprzedzeniem.
I tak spacerujemy sobie po Krakowie oglądając te wszystkie ciekawostki, których nie spotyka się w Lublinie. Ach, jaki fajny urlop... :)

Brak komentarzy: