niedziela, 22 marca 2009

Zmagań ciąg dalszy

W piątek na szkoleniu miałam ciekawą rozrywkę, zupełnie niespodziewaną, za to mocno osłabiającą!
Moich niefartów nastąpił ciąg dalszy, bo przecież nie mogę spokojnie zakończyć swoich załatwień, musiało znów coś pójść nie tak i muszę się dalej produkować, bo najwyraźniej los zamierza dalej sobie ze mnie kpić. Dobrej zabawy! Moim kosztem...
Najpierw wydzwaniał do mnie jakiś nieznany lubelski numer. Oddzwoniłam w przerwie szkolenia i dowiedziałam się od pani z biura obsługi mieszkańców, gdzie składałam wniosek o przedłużenie prawa jazdy na bezterminowe, że nie mogą mi takowego wydać, ponieważ... uwaga! ...moje kończy się za 9miesięcy i jest to za wcześnie, aby mi ot tak po prostu dali nowe na czas nieokreślony! Muszę czekać do.. no właściwie to nie wiem do kiedy, ale najwyraźniej muszę czekać!
Cóż, jakby to powiedzieć... wcale nie zamierzam!
Gdybym wiedziała, że tak będzie, to pomimo zmiany nazwiska i adresu zameldowania, jeździłabym jeszcze przez te 9 miesięcy z prawo jazdy na stare i nieaktualne dane, bo płacenie 70PLN dwa lata pod rząd, tylko dlatego, że UM sobie wymyślił, że nie można załatwić jednocześnie przedłużenia i aktualizacji danych w prawie jazdy - to jest interes dla naiwnych.
Okazuje się jednak, że jest dla tego haczyka obejście - trzeba napisać podanie i dobrze umotywować swoją prośbę o przyspieszenie przedłużenia prawa jazdy.
Dobrze, stać mnie jeszcze na tą odrobinę cierpliwości i napiszę im podanie, ale nie chcą raczej wiedzieć, co na ten temat myślę! Przepis, dzięki któremu mam taką kłodę pod nogami, jest idiotyczny! Tym bardziej, że jest bardzo uzasadnione przedłużenie prawka w moim przypadku.
Ok, oszczędzę sobie nerwów i nie będę tego roztrząsać i traktować emocjonalnie.
Druga rewelacją był sms od upc - tak, owszem - SMS OD UPC - widocznie to jest najlepszy sposób załatwiania wszelkiego rodzaju spraw z klientami. Poinformowali mnie w ten sposób, że mam zadłużenie i jak go nie ureguluję natychmiast, to mi wyłączą kablówkę.
Ręce mi opadły, za to ciśnienie mi skoczyło, bo właśnie w piątek poszedł przelew za całą bieżącą fakturę i żadnego zadłużenia nie miałam prawa mieć! To już jest wynik jakiegoś nieporozumienia.
Spędziliśmy więc z Łukaszem dłuższy czas wisząc na telefonie, bo ja nie miałam dostępu do internetu, a on nie znał danych do logowania w serwisie UPC, tudzież musiał posprawdzać płatności za faktury na moim koncie, bla bla ple ple, cały korowód wyjaśniania z UPC skąd ich zdaniem rzekome zadłużenie, analizowania faktur i płatności i przekazywania sobie na wzajem informacji.
Koniec końców Łukasz dla świętego spokoju zlecił przelew na kwotę niby-zadłużenia, bo to średnia przyjemność byłaby walczyć z UPC o podłączenie kablówki ponownie.
Ale oczywiście po zagłębieniu się w temat dokładnie, Łukasz doliczył się, że wszystkie faktury były zapłacone, najwyżej nie w terminie, bo jakimś cudem moje przelewy szły w innych datach niż UPC sobie życzyło. To już nie moja wina, że faktury w wersji papierowej przysyłali dosłownie raz na dwa i pół miesiąca i wiecznie nie mogłam się połapać co jest, a co nie jest jeszcze opłacone. W styczniu jednak byłam u babki w UPC osobiście i sprawdziła mi stan rachunków i na koniec stycznia było uregulowane wszystko w 100% łącznie z jakąś niedopłatą w porażającej wysokości 6 PLN. W lutym już mieliśmy zmianę TV z analogowej na cyfrową, a co za tym idzie zmianę dekodera, abonamentu i terminu naliczania faktur... Szkoda słów.
Zrobili niepotrzebne zamieszanie, zmarnowali nasz czas, a wszystko to wynik ich nieczytelnego serwisu i niecierpliwości...
Doskonale wiem, że z instytucją trudno wygrać i pomimo, że ja mam swoje racje, to ich racje są na wierzchu, ale nie zmienia to faktu, że mogę się pożalić na niesprzyjające mi od lutego różne instytucje, przepisy i na zwykłego niefarta do załatwień...
Od poniedziałku podejmuję dalszą walkę. Nie odpuszczę i nie poddam się, chociaż spodziewam się dalszego ciągu podobnych rewelacji. Może się jednak mile rozczaruję, bo wszystko pójdzie już gładko i bez niespodzianek....Oby!!

Brak komentarzy: