sobota, 24 października 2009

Nokaut

Sytuacja w pracy nie chce się uspokoić. O ile w moim dziale się wyjaśniło wszystko, o tyle w Łukasza wrze. Może w poniedziałek się wyjaśni i uspokoi. Oby tylko z dobrym skutkiem.
Póki co całe to zamieszanie tylko stresuje i denerwuje.
W ogóle to bardzo ciekawe, jak niektóre osoby sprytnie chcą wywrócić człowiekowi życie do góry nogami, byle tylko wywiązać się ze swoich zupełnie oderwanych od rzeczywistości obietnic, jakie złożyły swojemu szefowi.
A najlepsze, że kryterium wyboru - komu można złożyć jakieś durne propozycje i życie zepsuć jest takie: nie masz dzieci - padniesz ofiarą.
Słów brakuje.
Chwilowo mi też brakuje weny.
Naprawdę czy ten rok może być jeszcze gorszy? Słowo daję, że już mam dość. Ile razy można przełykać złe wiadomości i trawić te wszystkie zmartwienia?
Wszystko idzie nie tak. Albo może raczej: wszystko nie idzie.
Może w łikend się zrelaksuję i wrócę do jako-takiej równowagi. Póki co - brakuje mi weny na pisanie o wesołych pierdołach. A marudzić i narzekać publicznie nie chcę.

1 komentarz:

Nomad pisze...

Właśnie to jest problem w zasadzie każdego miejsca pracy. Jedni przed drugimi chcą się bardziej wykazać. A potem narzekają, że w pracy są stawiane coraz to większe wymagania, a mało płacą. To taki swoisty wyścig szczurów. Sami sobie robimy krzywdę.