piątek, 16 października 2009

Prostowanie nosa

Brat poszedł na operację wyprostowania przegrody nosowej.
Słowo daję, że on miał już tak przeróżne przejścia i operacje, że zaczynam się zastanawiać, czy jemu się to kiedyś znudzi? :)
To dłuuuga historia. Z nosem również.
Zaczęła się pewnego pogodnego poranka, kiedy to siedzieliśmy przy stole przy śniadaniu. Mały Adasio i trochę większa Justynka. Spojrzałam na niego i pomyślałam, że on ma taki śliczny, prosty nosek, nie to co mój. Ja mam małego garbka z jednej strony. Garbek ujawnił się w czasie dorastania, pod wpływem silnych genów po Tacie. Zdecydowanie to jest nos po mieczu. Nie pomyślałam tego jednak z zazdrością, nie życzyłam nic złego jego nosowi. Byłam dobrą siostrzyczką i bardzo kochałam mojego małego braciszka. Po prostu pomyślałam sobie, że jego nosek jest ładniejszy.
Tego samego dnia Adasio szedł sobie po szkole, gapiąc się na coś i nie patrząc pod nogi, a przed nim kucał Czarny. Po co kucał, to nie wiem, mam mgliste wrażenie, że było to na lekcji w-fu, ale nie jestem pewna, czy na w-fie nie złamała się ręka. Mogło to być na przerwie, na korytarzu, który miał kamienne i bardzo twarde podłogi. W każdym razie mój zagapiony brat wlazł na kucającego Czarnego, bo przecież go nie zauważył i przewalił się przez niego... nosem do przodu. I tak sobie ten śliczny, prosty nosek złamał.
Od tej pory nos Adasia nie był już prosty, mały i zgrabny. Ale za to on i Czarny zostali najlepszymi przyjaciółmi na śmierć i życie i są takimi do dzisiaj.
Jesteśmy z bratem bardzo do siebie podobni. Teraz jednak on ma większy nos.
Chirurg kwalifikując go na operację zapytał Adama, jak on w ogóle oddychał, bo tak miał pogruchotaną tą przegrodę. Cóż, jak by to powiedzieć, widocznie jakieś 18-cie lat temu chirurgi stała na bardzo wysokim poziomie w Polsce.
Pojechałam dzisiaj do Adasia do szpitala. Nie wygląda tak źle, jak się po tej operacji czuje, za to nos spuchł mu i jeszcze bardziej się powiększył. Zapytałam go, czy on się przypadkiem dobrze wytłumaczył temu chirurgowi, co ma mu z tym nosem zrobić, bo myślałam, że miał mu zmniejszyć nos, a tymczasem jeszcze mu powiększył. :) Adaś pomimo, że był trochę ogłuszony czymś silnie przeciwbólowym, zachował poczucie humoru.
Pamiętacie tą bajkę "Sąsiedzi"? O tych dwóch facecikach, co to miewali takie urojone pomysły na życie. Więc Ewa śmiała się, że Adaś teraz jest trzecim sąsiadem do kompletu. Tamci mieli takie wielkie kinole, zupełnie jak Adaś po operacji.
Wygląda jednak na to, że szybko wraca do zdrowia, bo dzisiaj odzyskał apetyt i zażyczył sobie kabanosków. No tak, on zawsze był amatorem mięsa.
Zapytałam Adasia czy zamierza kiedyś przestać zwiedzać szpitale i operować sobie różne części ciała, na co on stwierdził najpierw, że faktycznie operacja przegrody nosowej była głupim pomysłem, a pół godziny później opowiedział, że następnym razem zamierza sobie oszczędzić stresu przed planowaną operacją. Hmm... Znając jego, to może coś mu tam jeszcze będą musieli naprawiać, chociaż osobiście
wolałabym aby nie było już takiej konieczności. W każdym razie patent ma taki, że następnym razem mądrzej będzie aby na termin umówiła się Ewa, a Adasiowi powiedziała po prostu pewnego dnia:
- Wiesz kochanie, dzisiaj nie jesz śniadania, bo idziesz na operację.
Zero stresu, obgryzania z nerwów paznokci na dwa dni wcześniej, sensacji żołądkowych i nieprzespanych nocy. No owszem, jest to jakiś sposób.

Brak komentarzy: