piątek, 2 października 2009

Czarna dziura

Pochłonęła mnie jakaś czarna dziura w tym tygodniu. To chyba przez to, że cały tydzień wszystko stoi na głowie.
Najpierw mieliśmy galopek z Amelką przez pół tygodnia, a potem ja miałam przyjemności z bolącym uchem.
Czuję się skołowana.
Inna sprawa, że dzisiaj niewiele czuję, bo jestem kompletnie wyzuta z sił i od rana ledwo kończynami ruszam. Dosłownie.
Podarowałam sobie wyjście ze znajomymi z pracy na piwko i plotki, bo żadnego pożytku be ze mnie nie mieli. Pół dnia w pracy zastanawiałam się, jak siłą woli zmusić do ruszania się moją myszkę od komputer, bo nie miałam siły ruszać palcami u ręki, nie mówiąc już o całej ręce. A drugie pół dnia spędziłam przekopując się przez stare specyfikacje i robiąc porządki, bo było to jedyne zajęcie nie wymagające większego wysiłku myślowego, plus pojawiła się okazja do ich przepchnięcia dalej.
Bardzo starałam się nie narzekać i nie jęczeć, więc nie mówiłam nic, bo nic innego nie przychodziło mi na myśl. W końcu Puczo zapytał mnie co tak siedzę cicho cały dzień i się nie odzywam. No cóż, było to mniejsze zło z dwojga złego.
Ania przyniosła mi dzisiaj zupełnie niespodziewanie krople do uszu. Niestety trochę już na nie za późno, bo dzisiaj moje upierdliwe ucho postanowiła się uspokoić całkowicie. Wczoraj jeszcze udawało, że mnie nie boli i robiło mi dywersję jakimś niespodziewanym bólem z tyłu głowy.
Bardzo to było miłe, że Ania mi tak spontanicznie te kropelki podrzuciła. Ma doświadczenie w bolących uszach, bo ma już dwójkę dzieci na koncie.
Marek skapitulował ze swoim bolącym uchem i poszedł dzisiaj do lekarza. Nie wiem, jaki był wynik wizyty, może dostał kropelki? Albo gripex? Kropelki już miał wcześniej. Gripex dawałam mu ja. Hmm... W tym scenariuszu lekarz nie dałby mu nic więcej, niż to co już miał. Dlatego ja do lekarza nie poszłam. Łyknęłam wczoraj magiczną tabletkę eurespalu, który zawsze pomaga, jest niezawodny i niezawodnie rozkłada na łopatki. Pomógł, a owszem. Dzisiaj czuję się zdrowa. I rozłożył mnie na łopatki, a owszem. Przez to dzisiaj jestem na nic.
To by było na tyle z frontu walki z zarazkami.
Na tą jesień już się nachorowałam i temat uważam za zamknięty.
Teraz może być już tylko lepiej i tyko zdrowo. Nie zamierzam więcej w tym roku chorować. :)

Brak komentarzy: