piątek, 9 października 2009

Poprawka do zegarka

Zmieniłam zegarek jeszcze raz.
Z bardzo prostego powodu - zostałam o to poproszona. Dosyć... stanowczo. :)
No ale czego nie robi się dla przyjaciół? I wiernych czytelników, którzy wczuwają się w każdego posta?
Poprzedni zegarek źle się kojarzył jednej osobie. Jednej bardzo ważnej osobie.
Nie bardzo wiem, jak się kojarzył, ale miało to coś wspólnego z filmem "Wojna światów" z Tomem Cruisem, albo może coś pomieszałam? W każdym razie z jakimś filmem, którego nie oglądałam, a którego tytuł nasuwa skojarzenia o kosmitach w ich bardzo złym wcieleniu.
Filmu - przezornie - nie będę oglądać. Ale wierzę na słowo, że taki żelazno-zardzewiały wzór zegarka może się źle kojarzyć.
No to mamy nowy zegarek. Bardzo... niepozorny.
Nie było z czego wybierać, bo te zegarki ewidentnie tworzą mężczyźni z myślą o męskim guście. Mało jest tam takich, które pasują do kobiecego bloga. Różowych - jak na lekarstwo.
I teraz widzę, jak Łukasz w Mielcu czytając zdanie powyżej zaczyna kiwać głową z... ze zrozumieniem i podśmiewywać się pod nosem. :)
Tak! Przydałby mi się różowy, ale nie było! :)
Dobranoc. Idę się wyspać. Albo raczej powinnam powiedzieć - idę się przespać, bo o 5 rano mam wstawać. Ku mojej niewymownej radości wyjeżdżamy o 6-tej rano, nie o 4-tej. Mało to zmienia, ale jednak trochę. I tak budzik wyrwie mnie z najsłodszej fazy REM, jaka zdarza się tylko w soboty, kiedy nie ma potrzeby wczesnego wstawania.

Brak komentarzy: