niedziela, 26 lipca 2009

Konik polny

Wpadł nam do mieszkania konik polny.
Ostatnio miewamy do nich szczęście i jakoś często zdarza się nam widzieć takie dorodne okazy. Skąd się ten wziął to nie wiem, bo wieczorem znalazłam go na firance w salonie.


Łukasz konika z firanki zdjął i przed wypuszczeniem postanowił się z nim bliżej zapoznać i zaprzyjaźnić. Przede wszystkim jednak uważnie się chciał konikowi przyjrzeć.
I tu następuje historyjka obrazkowa.

Łukasz konika wziął na rękę, a konik usadowił się na Łukasza palcu. Łukasz zaczął oglądać uważnie konika ze wszystkich stron, na co konik postanowił pójść w Łukasza ślady i zrobić to samo - zaczął więc przyglądać się Łukaszowi.



Możliwe, że konik był krótkowidzem, albo może wolał pomacać Łukasza po twarzy swoimi odnóżami, bo nagle skoczył z palca wprost na Łukasza nos.


Łukasz oczywiście z zaskoczenia przestraszył się i ruszył głową, konik wylądował na dywanie.
To bliskie spotkanie chyba zniechęciło obu osobników do uważnego oglądania siebie na wzajem i konik został wyniesiony na balkon na kwiatki.


Na tym przygoda z konikiem polnym się zakończyła, gdzie pośkikał dalej z tej skrzynki z kwiatkami, już nie wiem, bo zajęliśmy się pakowaniem na nasz urlopowy wyjazd i konik przestał nas interesować.

Poprzednio znalazłam jeszcze większy okaz konika polnego w autobusie wiozącym nas na spływ kajakowy. Był to gimbus szkolny mieszczący z 40 osób na siedząco, o którym organizator powiedział, że nie jest to może szczyt luksusu, ale to wszystko czym miejscowość dysponuje i musi nam wystarczyć. Bardzo mnie ta krytyczna uwaga rozbawiła, gimbus nam wystarczał jak najbardziej, chociaż kilkanaście osób stało, bo nie wystarczyło miejsc siedzących, ale komu to przeszkadza na 10 minut jazdy.
Pół autobusu próbowało wtedy złapać konika i wypuścić, w końcu konik, zmęczony pościgiem, poleciał za zasłonkę na tylnej szybie i ludzie dali sobie spokój. Kiedy wszyscy wysiedli z autobusu, złapałam go w czapkę i wyniosłam. Wyglądał na dosyć wyluzowanego, ale zdegustowanego tym pościgiem.
Pomyślałam, że to musi być bardzo dziwne dla takiego małego rozumku konika polnego, że siedzi na szybie, o której nie wie nic, ale dziwi się pewnie, że widzi wszystko przed sobą, ale jakimś cudem nie może nigdzie doskoczyć.... Dla niego to pewnie taka nieprzekraczalna bariera, jak dla nas czwarty wymiar.
Konik miał szczęście i został wypuszczony z tego dwuwymiarowego świata, który widział , do swojego trzeciego wymiaru.

Brak komentarzy: