czwartek, 2 lipca 2009

Kubki i sztućce

U nas w pracy wisi jakieś fatum nad łyżeczkami do herbaty.
Ostatnio – w niewyjaśnionych okolicznościach zaczęły znikać z kuchni widelce. Potem zaniknęły talerzyki, a na koniec wymiotło łyżeczki. W kuchni są kubki, talerzyki i sztućce przyniesione przez pracowników. Jeśli są zostawiane w szafkach, każdy może z nich skorzystać. Być może właściciele postanowili swoich naczyń nie udostępniać i pochowali je do swoich szafek w szatni, ale szczerze w tą wersję wątpię. Co stało się z naczyniami, które zniknęły – nie wiadomo, ale też nikt w to nie wnika. Ich właściciele być może wiedzą, ale jeśli jakiś talerzyk nie był mój – przecież nie będę go poszukiwać.
Efekt tej panującej czystki jest taki, że jeśli nie ma się swojego talerzyka, widelca i łyżeczki – zjedzenie śniadania lub obiadu, albo nawet zrobienie sobie słodkiej herbaty jest mocno utrudnione. Nie ma na czym i nie ma czym. Jedyne, czego w kuchni jest w nadmiarze i wciąż ich ilość przyrasta, to są pojemniki plastikowe do przechowywania żywności. Ludzie przynoszą w nich jedzenie, zjadają, a pojemnik po umyciu ląduje w szafce i tam zostaje, robiąc tylko bałagan.
Z jakiś powodów cudze, używane pojemniki plastikowe wydają mi się obrzydliwe. Zwyczajnie się ich brzydzę, mam wrażenie, że nie wiadomo co w nich było i co się z nimi działo. Kiedyś koleżanka wzięła sobie takie dwa bezpańskie pojemnik do domu. Wymyła i wyparzyła i używa. Ja bym nie mogła. Wydaje mi się to bardzo niehigieniczne. Plastikowe pojemniki potrafią wyglądać średnio i szybko się niszczyć. Często też zrobione są ze średnio wyglądającego plastiku, który szybko zaczyna wyglądać na mocno zużyty. Niezbyt więc zachęcają do sięgnięcia po nie, jeśli nie wiadomo skąd się wzięły. Zdecydowanie wolałabym pójść do sklepu i wydać po 5 zł na każdy i kupić sobie nowe. Przynajmniej przy każdym wzięciu ich do ręki nie zastanawiałabym się, kto i co wcześniej z nimi robił.
Sztućce w pracy giną i znikają i zauważyłam, że dzieje się to seriami. Nachodzi czas, kiedy w pojemniku na sztućce jest mnóstwo łyżeczek. Nagle zaczynają ginąć jedna po drugiej i po kilku dniach można – przy wielkim szczęściu – doszukać się zaledwie jednej, wciśniętej w kąt pojemnika, zapomnianej małej łyżeńki. Ostatnio nie ma nawet jednej, a ludzie nabierają się na mały widelczyk, włożony do pudełka do góry nogami (do góry widłami?:) ). Wystaje mu tylko cienki trzonek, który wygląda zupełnie, jakby dalej miała być łyżeczka.
W kuchni stoi w szafkach pełno kubków. Każdy ma u nas swój kubek, przychodzisz do pracy – przynosisz ze sobą kubek na picie, odchodzisz – kubek zabierasz. Po skończonym dniu pracy każdy swój kubek powinien umyć i schować do szafki. Powinien, teoretycznie - bo często kubki stoją na szafkach i robią bałagan. Więc ja, na naszych przerwach kawowych, zaczęłam te kubeczki chować do szafek. Gdzie popadnie, wciskam wszystkie kubki na półki, raz do górnej szafki, raz do dolnych. Zauważyłam, że powoli ludzie zaczynają sami kubki chować, z tej prostej przyczyny, że jeśli zostawia kubek na wierzchu, to następnego dnia nie mogą go znaleźć. Nie przymierzając – kubków w kuchni jest około setka. Półek w szafkach jest 5 plus 2 w szafko-suszarce. Nie jest to więc łatwe, aby swój kubek wyłowić z tego tłumu, jeśli nie wiadomo na której półce się go spodziewać. Czasem mamy świetną zabawę, kiedy stoimy czekając na gotującą się w czajniku wodę, a do kuchni wpada jakaś osoba, która już jest prawie spóźniona do pracy i zaczyna przepatrywać wszystkie szafki w poszukiwaniu swojego kubka. Bardzo często potem jej kubek nie wystaje już na blacie zlewu, tylko ląduje po pracy w szafce, a następnego dnia jego właściciel już nie ma problemów ze zlokalizowaniem swojego poidełka.

2 komentarze:

Monika Straszewska pisze...

U nas łyżeczki i widelce są plasitkowe, szybko się kończą i też giną. W ogóle to wszystko ginęło- kawa, a nawet papier toaletowy takiej ogromniastej rolce. Po namierzeniu delikwenta i przeprowadzeniu z nim rozmowy ostrzegawczo-wychowawczej trochę przestało ginąć. No i kawa teraz leży zamknięta w szafie na klucz, ogólnie dostępna jest tylko herbata i cukier- na wabia ;)
Ostatnio zginął mój prywatny dzbanek do kawy (taki z tłokiem)

Unknown pisze...

Komuś się przydał, prawda? Może kawa w nim zrobiona będzie go parzyć w język...:)