czwartek, 4 czerwca 2009

Teoria wielkiego wybuchu

Zaginął samolot. Od poniedziałku jest o tym głośno w mediach na całym świecie.
Samolocik zabrał na pokład prawie 230 osób: pasażerów i załogę i wyleciał z Rio de Janeiro - jak się okazało donikąd. Planowo miał dotrzeć do Paryża, ale mu się to nie udało.
Po drodze nagle zniknął z radarów, urwała się z nim łączność i ślad po nim przepadł! Piloci nie zdążyli nawet nadać jakiegoś „Mayday!” czy „SOS” – po prostu zniknęli z powietrza i powierzchni ziemi i lądów i nic o nich nie wiadomo do dzisiaj. Leciał nad Atlantykiem i dosłownie przepadł, jak kamień w wodę!
Spekulacje trwają. Ludzie domyślają się przeróżnych przyczyn, co mogło być powodem spadnięcia samolotu. Bo spadł niechybnie, ale co przedziwne – nie ma jego szczątków nigdzie, więc ciekawostka jest jaka była sama przyczyna spadnięcia!
Może spadł, jak kamień w wodę i zatonął w głębinach, a może wybuchł i tylko jego szczątki dryfują gdzieś na oceanie. Nie wiadomo.
Podobno jakieś szczątki się ostatnio gdzieś znalazły. Podobno, bo jeszcze nie potwierdzone czy to faktycznie resztki lotu AF447.
Podobno w samolot mógł walnąć piorun. Podobno samolot mógł tego nie przetrzymać i wybuchnął.
Wszystko „podobno”, bo nikt tak naprawdę nic nie wie.
Puczos utrzymuje, że są osoby władne na świecie, które to wiedzą. Cytuję: „Kto ma wiedzieć, ten wie. Ale nie podadzą tego do wiadomości publicznej. Dlatego zwykli ludzie nie wiedzą nic.”.
Dzisiaj na obiedzie w kuchni wysnułyśmy z dziewczynami nieoczekiwanie dwie nowe teorie.
Najpierw przy okazji rozmowy o implantach silikonowych piersi (tak, tak, nie tylko faceci o tym rozmawiają!:) ) - pojawił się pomysł, że może jakaś laska w samolocie miała potężne implanty i podczas lotu jej wybuchły. Wiadomo, że jak są źle zrobione, to mogą wybuchnąć na odpowiedniej wysokości. Może więc wybuchły potężnie, rozerwało samolot, a że stało się to w mgnieniu oka, nikt się nie spodziewał, to i nie zdążyli zawołać pomocy.
Ewa jednak zaprotestowała i powiedziała, cytuję: „Alianci go porwali!”.
Hmm… alianci to może niekoniecznie, już się skończyła wojna, to nie te czasy! Ale alieni, o których z resztą jej chodziło, to i może. :) Dla Ewy jakoś alieni utożsamili się z aliantami.
Ona w ogóle ma zwidy. Rzekomego Łukasz widziała już dwa razy, chociaż wcale go nie było w pobliżu miejsc, gdzie go wypatrzyła. Ostatnio przyznała, że zobaczyła w kuchni w pracy jedną dziewczynę i myślała, że to ja. Tyle, że poza chudością i ciemnymi włosami – nic nie mamy z ta laską podobnego. Dodatkowo ta dziewczyna ubiera się jak klaun! Ewa na ubranie nie popatrzyła – chuda brunetka, to muszę być ja! Szkoda, że nie zaczęła do tej dziewczyny mówić. Mogło być jeszcze śmiesznej. :)

2 komentarze:

Just pisze...

A wiesz, ja się strasznie nieswojo poczułam po katastrofie tego samolotu. Bo wydawało mi się, że co jak co - ale maszyna Air France katastrofy mieć nie może. Akurat. A jak pomyślę, że leciałam Airbusem z Air France niedawno to mi ciarki przechodzą po plecach...

Unknown pisze...

Nieciekawa sprawa z tym AF447, owszem. Twój samolot na szczęście był w lepszym stanie.
Najgorzej chyba jednak mają ci, którzy teraz planują przelot...