wtorek, 23 czerwca 2009

Ale nazmyślałam...

Dzisiaj okazało się, że mam fantazję - iście ułańską. Potrafię zmyślać, jak z nut, a do tego całkiem trafnie, bo jak się okazuje moje kłamstwa okazały się prawdą. :)
Właśnie skończyłam rozmawiać przez telefon z Magdą i obie serdecznie uśmiałyśmy się z tej zakręconej sytuacji.
Agata - siostra
Magdy N. - była w ciąży. Kiedy ostatni raz rozmawiałam z Magdą - już kilka tygodni temu, tak ze 3 tygodnie temu, jak sądzę - siostra w ciąży była nadal i w dodatku nie wiedziała, jaka będzie płeć dziecka.
Agata mieszka ze swoją rodziną w Szwecji, gdzie - co prawda - USG kobietom w ciąży się robi w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, ale płci lekarze nie zdradzają, no chyba, że dopłacisz, bo to jest informacja dodatkowo odpłatna. Dziwne, jak na polskie standardy, no ale: skoro mają taką politykę w służbie zdrowia, to niech im tam będzie.
Agata o płeć dziecka nie pytała więc. Najwyraźniej nie było jej to do szczęścia potrzebne. Poza tym - może była trochę sceptycznie nastawiona do tej dziwacznej sytuacji z odpłatnymi informacjami.
Dodam, że Agata ma już kilkuletnią córeczkę.
Kilkanaście dni po rozmowie z Madzią N., rozmawiałam przez telefon z Kamą B..
We trzy z Magdą i Kamą chodziłyśmy przez jakiś czas do LO, potem Magda zmieniła szkołę, ale jeszcze jakiś czas znajomość się nam ciągnęła, po czym na kilka lat kontakt się urwał.
Z Kamą dokończyłam naukę w LO, a po maturze poszłyśmy na zupełnie inne kierunki studiów.
I ku mojemu zdziwieniu, spotkałam Madzię znów na egzaminach na studia. Dostałyśmy się razem na pedagogikę i spędziłyśmy bajeczne 5 lat studiując razem.
W tym czasie dla odmiany urwał się mi kontakt z Kamą B..
Ale po studiach znajomość z Kamą się odnowiła, a z Magdą nie urwała. :) Więc teraz, ponownie po kilku latach różnych przerw - mamy stały kontakt ze sobą we trzy.
Wracając do tematu - rozmawiałam więc z Kamą, która zapytała, co u Madzi. Od słowa do słowa zeszło na Madzi siostrę i jej ciążę. I ja - nie wiadomo skąd - powiedziałam Kamie, że Agata urodziła córeczkę. Oczywiście bylam święcie przekonana, ze tak właśnie było i że Agata ma małą dzidzię.
Słowo daję, miałam chyba jakieś haluny czy co...?
Dzisiaj rozmawiałam sobie w najlepsze z Madzią i dowiedziałam się od niej, ze owszem, Agata urodziła, ale dopiero 9 dni temu -i owszem, dziewczynkę, ale przecież wcześniej nie znała płci, dziecka. A ponieważ my z Magdą rozmawiałyśmy ze sobą co najmniej 3 tygodnie wcześniej, więc nie miałam jak dowiedzieć
się o tym.
No tu się zdumiałam!
Jak to nie wiedziałam o tym?
Przecież wiedziałam i w dodatku mówiłam o tym Kamili... Hmm... Dziwna sprawa!
Skoro nie mogłam o tym wiedzieć, to skąd to mi się wzięło??
Ale nakłamałam Kamili! :))
I w dodatku wszystkie moje kłamstwa były już wtedy prawdą, bo z Kamą rozmawiałam z 7 dni temu. Skojarzyłam, że faktycznie nie mogłam wiedzieć wtedy, że Agata ma już drugą córeczkę i że faktycznie Madzia nie miała mi kiedy tego oznajmić.
Wszystko sobie dopowiedziałam sama, albo mi się przyśniło, w każdym razie opowiadając te wierutne kłamstwa Kamie, Agata de facto córeczki miała już dwie.
Stwierdzam, że chyba coś jest nie tak z moją głową, albo z moją pamięcią, skoro pamiętam rzeczy, które nie miały miejsca. :)
Świadkiem w sądzie byłabym wielce niewiarygodnym. Zeznałabym chyba cokolwiek, co mi by się zdawało...
No cóż, jak to było...? "Nie wierz nigdy kobiecie", czy jakoś tak.... ;P

Brak komentarzy: