niedziela, 7 czerwca 2009

Połykać nie rozpuszczać

To prawda, że choroba myśleniu nie sprzyja.
Łukasz dostał wczoraj na tą swoją anginę zestaw lekarstw, całkiem zwyczajnych, chociaż sposób zażywania dwóch jest dosyć ciekawy. Panuje tu umiarkowana dowolność. Po pierwsze ma antybiotyk, który może połknąć, jak zwyczajną tabletkę, chociaż jest dosyć spora lub też może go rozpuścić w wodzie i wypić. Po drugie - ma jakiś odpowiednik lakcidu - czyli bakterie osłonowe na żołądek. Jest to jakiś nowoczesny specyfik o przedziwnej nazwie, przy czym jest on w postaci proszku, zapakowany w saszetki. Można wsypać zawartość saszetki do ust i przełknąć (proszek!) lub rozpuścić w wodzie i wypić.
Do tego ma zupełnie standardową witaminę C 1000 i wapno - obydwa w postaci wielkich tabletek musujących, których nie połyka się, tylko rozpuszcza. Wiadomo.
No niby powszechnie wiadomo, jest to standard na rynku i inaczej się tego nie zażywa, ale - tu Łukasz wykazał się dużą dozą inwencji.
Po południu Łukasz przełamał jednego talarka witaminy C, aby nie wypijać na raz całej wielkiej dawki, rozpuścił ją sobie w szklaneczce w wodzie i wypił, jak farmaceuta przykazał.
Drugi rzut antybiotyku wypadał mu o 00.30, w środku nocy. Obudził się i przyczłapał do kuchni dosyć zaspany, a na pewno chory i osłabiony. Myślenie miał najwyraźniej też osłabione, bo siedzi przy stoliku, pije te lekarstwa - tym razem tylko antybiotyk, polopirynę i witaminę C - i nagle mówi do mnie:
- Połknąłem ją.
Ja akurat myłam naczynia, stałam do niego tyłem i nie patrzyłam co robi. Odwróciłam się i zapytałam co połknął, bo nie zrozumiałam kontekstu. No połknął tabletki, to dobrze. A Łukasz mówi do mnie, że połknął tą połówkę musującej witaminy C, zamiast rozpuścić ją w wodzie!
Tego się nie spodziewałam, ale jak można się spodziewać - wybuchnęłam śmiechem!
Wydało mi się to przedziwne - jak można było połknąć tabletkę wielkości połówki pięciozłotówki, grubszej od pięciozłotówki dwa razy, która zaraz po włożeniu do ust, zaczyna musować i puszczać bąbelki?? Jak on to zrobił?
Łukasz stwierdził, że jakoś się zapomniał i przełknął tabletkę dosyć gładko, nie zastanawiając się wcale nad tym, czy powinien coś z nią zrobić innego.
Śmiałam się, jak opętana, nie mogłam przestać, bo za każdym razem, kiedy pomyślałam, że przełknął takiego buzującego talarka, nachodziła mnie nowa fala śmiechu.
Zapytałam, czy tabletka nie stanęła Łukaszowi w gardle, ale stwierdził, że nie. Niby popił ją szklanką wody, ale to nie to samo, co rozpuścić ją przed połknięciem.
Zapomniałam o tej tabletce przez noc, ale dzisiaj przy obiedzie Łukasz mi o tym przypomniał, kiedy powiedział tak:
- A wiesz, że jak się potem położyłem spać, to czułem, jak mi te bąbelki lecą w gardle i tak podchodziły mi do ust.
Fala śmiechu naszła mnie od nowa i miałam z tego ponownie wielką radość.
Dzisiaj Łukasz już rozpuścił musujące tabletki przed zażyciem i nie sprawdzał, czy przejdą mu przez gardło. A ciekawe swoją drogą, czy udało by się mu przełknąć całą taką wielką musującą tabletkę - na przykład wapna ... :)

Brak komentarzy: