piątek, 18 grudnia 2009

Święty Mikołaj

Amelka wierzy w Świętego Mikołaja. Myślałam, że w wieku siedmiu lat już się jest na tyle uświadomionym, że wie się, kto przynosi prezenty w Mikołajki i kto je potem podkłada pod choinkę.
Z drugiej strony jednak jeszcze rok temu Amelka latała od okna do okna wypatrując Wróżki Zębuszki, bo jej wredna ciotka powiedziała, że Wróżka lata po ulicy i szuka Amelki domu.
No ale Amelka już chodzi do szkoły, a tam - wiadomo - są różne dzieci i różne rzeczy im rodzice mówią. Spodziewałam się, że w pierwszej klasie SP jakieś dziecko sieje już ten ferment i rozpowszechnia wiadomosć, ze Święty Mikołaj nie istnieje, a jeśli znajdziesz pod choinką prezent, to masz jak w banku, że podłożył go ktoś z rodziny.
W tym tygodniu rozmawiałam z Amelką przez telefon. Zapytałam dyplomatycznie, czy wie już, co chciałaby, aby jej święty Mikołaj przyniósł pod choinkę. Amelka oznajmiła z całą swoją siedmioletnia stanowczością, że gitarę! Jaką gitarę? Normalną gitarę! Małą, taką dla dzieci? Nie, dużą, dla dorosłych! Nie tego się spodziewałam. Jęknęłam "Dziecko, a gdzie ja ci gitarę kupię?" a Amlkla na to zapytała mnie:
- Chwila, chwila, a kto te prezenty przynosi, Święty Mikołaj czy ty?
Tu mnie złapała. Wybrnęłam z tego mówiąc, że oczywiście, to Święty Mikoła, ale tak tylko zapytałam, bo przecież on też musi te prezenty gdzieś kupić. Amelka uświadomiła mnie więc dodatkowo, że Święty Mikołaj prezentów nie kupuje, on je robi, czy coś w tym stylu, nie pamiętam. Nie przyłożyłam się do tej lekcji zbierając w popłochu myśli i rugając się w nich, że tak dziecku bym dramatycznie jednym niefartownym zdaniem zakończyła beztroskie dzieciństwo w krainie baśni.
Rozmowa o prezentach toczyła się jeszcze przez dłuższą chwilę, podczas której próbowałam usilnie przesterować pragnienia dziecka z gitary dla dorosłych, do której ma i tak za krótkie rączki jeszcze, na flet, który z resztą chciała bardzo jeszcze w wakacje.
Od wtedy flet zyskał niejaką przewagę nad gitarą, ale jego konkurentka nie znika z placu boju.
Dzisiaj dziecko napisało list do Świętego Mikołaja. Poprosiła o instrument - dyplomatycznie. Nie gitarę, bo moje argumenty chyba do niej troszkę trafiły, ale też nie flet, bo chyba ma jednak nadzieję, na ta gitarę. Tłumaczyłam jej, że gitarę dostanie za jakieś 2 lata, kiedy po pierwsze dorośnie na tyle, aby dostawała rękami do strun i gryfu, a po drugie, aby mogła zacząć się uczyć na niej grać. Póki co flet byłby jednak łatwiejszy w obsłudze, no i na flecie, to nawet ja ją mogę uczyć grać. Żadna filozofia.
Poza instrumentem Amelka chce dostać czekoladę i książkę. Zaszczepiam jej miłość do książek, a widzę, że Adam i Ewa to podtrzymują. Mikołaj ma więc bojowe zadanie kupić dziecku flet i takie dodatki do niego, aby się z prezentu ucieszyło i aby ta nieszczęsna gitara poszła w niepamięć.
Flet już wiem gdzie kupić, bo Łukasz zadzwonił do kolegi, który prowadzi w centrum sklep muzyczny. Problem w tym, ze to centrum i muszę się tam jakoś dostać... Chyba w poniedziałek.
Ale lepszy wiz był, kiedy Amelka napisała już list, włożyła do koperty i zaadresowała do Świętego Mikołaja. Dziecko wyciągnęło rękę z listem, zademonstrowało nam go wszem i wobec, wzdłuż i w poprzek i zapytało mnie czy pójdziemy jutro na pocztę, aby go wysłać. Hmm... Zaniemówiłam z wrażenia i przez moment nie wiedziałam, "jak" się mówi, bo że "co" powinnam powiedzieć, to już nie wspomnę. Po czym odwołałam się do tego jakże dorosłego sposobu na każdą niewygodną sytuację i skłamałam, ze ja ten list wezmę i go wyślę. Po czym wzięłam go od Amelki i dałam Łukaszowi, aby "położył go na półce, gdzie kładziemy listy do wysłania". Nie ma takiej półki. Ale przecież nie mam też dokąd tego listu wysłać. Święty Mikołaj już usłyszał życzenia małej Amelki i wie, co ma jej pod choinkę podłożyć.

1 komentarz:

marko pisze...

Bardzo spodobal mi sie pomysl listu do sw Mikolaja bo czy moze byc cos ciekawszego jak dzieciece marzenia, swiat jest tutaj o niebo ciekawszy, bardziej kolorowy, radosny czasem to bardziej prawdziwe jak to co okazuje sie juz znacznie pozniej kiedy nie ma juz powrotu do czegos co tak calkiem do konca nie wiemy czy nie istnieje! wszystkiego najlepszego mikolajowego