piątek, 11 grudnia 2009

GG be be

Zainstalowałam gadu-gadu. Rany, jak ja niecierpię tego programu!!!!
Jakiś rok temu gg stwierdziło, że nowa wersja nie idzie w parze z Vistą i nie dało się zainstalować po tym, jak re-instalacja Windowsa na laptopie wymiotła wszystkie programy. Każda próba zainstalowania kończyła się wielkim fiskiem. Nie można było uruchomić żadnego konta po zainstalowaniu.
Od wtedy moja wola instalowania gg zanikła.
Mój numer, skądinąd bardzo fajny, został już przydzielony komuś innemu. Ewa niedawno zobaczyła, że znów jestem dostępna na gg, zaczepiła mnie, ale okazało się, że to nie byłam ja.
W przeciągu ostatniego roku gg ewoluowało. Nie wiem na ile ta ewolucja je ulepszyła, ale na pewno program zrobił się o wiele nowocześniejszy i zaczął kosmicznie wyglądać.
Założyłam jakieś nowe konto na gg, ale używać go nie zamierzam. Już wystarczająco dużo czasu spędzam na korespondowaniu mailowym, a pisanie na gg to koszmarny złodziej czasu.
Dzisiaj za to wykasowałam swoje konto na naszej-klasie. Jakoś nie było mi szkoda, nie wahałam się i nie żałuję. Poczułam ulgę. I tak od ponad roku nie wrzuciłam ani jednego nowego zdjęcia, a ichniej poczty używałam bardzo sporadycznie.
Bywało śmiesznie. Jeden kolega z LO po wymienieniu kilku maili zamilknął. Odezwał się po 7 miesiącach i przyznał, że przegapił ostatnią moją odpowiedź. Zabawne. :)
Póki co jestem jeszcze na facebooku i goldenline, ale może kiedyś się z tych portali też wypiszę.
Póki co znajomi wysyłają mi na facebooku jakieś rybki do hodowania... Naprawdę? Rybki? Wirtualne? Słowo daję, czy ludziom nie szkoda czasu na takie pierdoły??
O ile niektóre quizy na facebooku są zabawne, o tyle te wirtu-rybki mnie po prostu osłabiły.
Rybki to ja owszem, bardzo chętnie bym sobie kupiła, ale w wersji live. Takie co to żyją w mokrej wodzie, pływają i trzeba je karmić robakami, bo inaczej zdechną, a jak woda się od ich trupków zaśmierdnie, to będzie czuć w całym mieszkaniu i będzie to wiele wyrazistsze, niż jakiś komunikat na ekranie monitora w stylu: "Zły pan, zagłodziłeś rybki!". Albo cokolwiek innego, co tam autor wymyślił w tej aplikacji, nie wiem, bo nie odpaliłam rybek na facebooku. A kolega wysłał mi ich podobno 20! Toż to cała ławica... Jakby były w puszce, sardynki na przykład, to byłby z nich jakiś pożytek, a tak?? Zdechną, bo ich nie przygarnę...

Brak komentarzy: