piątek, 4 grudnia 2009

Scrable zdobyte

W Tesco mają super promocję na zabawki i w ostatniej ichniej gazetce reklamowej wyczytaliśmy, że mają w ofercie Scrabble Deluxe za 100 PLN. To jest super niska cena. W sklepach ta gra osiąga zawrotną wartość 189PLN, przy czym co do wartości to bym się kłóciła, ale ceną taką ometkowali.
Na allegro znalazłam ostatnio za 125PLN + przesyłka, więc cena Tescowa jest naprawdę atrakcyjna. A do tego za zakup zabawek za min 100 PLN w dniach: dzisiaj i jutro Tesco daje bon o wartości 20 PLN. Nie zapytam ile w takim razie mogłaby kosztować ta gra, skoro de facto Tesco puszcza ją za 80 PLN.
Nie ważne. Sam zakup Scrabble okazał się ciekawym doświadczeniem.
Poszłam na stoisko z zabawkami - mocno rozbudowane, bo przecież pojutrze Mikołaj i wszyscy biegają z dziką paniką w oczach i szukają sensownego prezentu dla dziecka. Szukałam tego Scrabble Deluxe dłuższą chwilę, po czym jedyne co znalazłam to miejsce, gdzie najprawdopodobniej było ono wyłożone. miejsce wionęło pustką, a nad nią widniała sama cena bez opisu za jaki to towar. Ale kiedy zobaczyłam plakietkę "100zł" wiszącą smętnie nad pustą przestrzenią uznałam, że do pewnego momentu musiały tam leżeć moje wymarzone Scrabble Deluxe. Poszłam więc zapytać pierwszą lepszą osobę z obsługi czy mają jeszcze grę na magazynie. Dziewczyna wysłała mnie do pani w jasno fioletowej bluzce, która układała towar dwa rzędy półek dalej. Poszłam więc i zapytałam drugą panią o to samo. Pani odparła, że chyba ma coś jeszcze na magazynie, po czym zapytała czy jestem grą zainteresowana. Dziwne pytanie, zważywszy, że po obleceniu dwóch alejek z zabawkami przeprowadziłam małe prywatne śledztwo i zadałam sobie ten trud, aby odpytać pracowników Tesco. Wydawało mi się to jasne samo przez się, ale ok - nie pierwszy raz usłyszałam takie pytanie, więc odpowiedziałam, że przyjechałam kupić to Scrable, a tu widzę tylko puste miejsce po nim na palecie.
Tak na marginesie tak samo zdumiało mnie takie pytanie, kiedy - szukając mieszkania do kupienia - poszliśmy obejrzeć mieszkanie na Porębie. Właściciele pokazali nam, co chcą sprzedać, zademonstrowali mieszkanie o zadziwiająco niepraktycznym rozkładzie pomieszczeń, z wielką łazienką, długą kuchnią i balkonie o wielkości - słowo daję: metr na metr. Po czym zapytali czy my jesteśmy zainteresowani kupieniem mieszkania w sensie, czy na serio poszukujemy czegoś do kupienia. Pytanie wprowadziło mnie w osłupienie. Pomyślałam, że chyba to niemożliwe, aby ludzie uprawiali oglądanie mieszkań dla sportu, ale pewnie ci właściciele mieli już wielu potencjalnych kupców, którzy po obejrzeniu mieszkania okazywali się niezainteresowani. No dziwne. Tak oryginalnie rozplanowane mieszkanie ... :)
Tymczasem w Tesco pani w jasno fioletowej bluzce oświeciła mnie więc, że przyjechał dzisiaj rano jeden klient, który kupił sobie tych Scrable 20 sztuk. Nie mają limitu towaru na jednego klienta, więc mógł tak zrobić, a co najlepsze za każde Scrable odebrał sobie bon o wartości 20 zł i był w ten sposób mnóstwo kasy do przodu. Założę się, że Scrable opchnie albo na allegro, albo - jeśli ma- w swoim sklepiku z zabawkami. Zaraz wyszukam czy na allegro jest ktoś z Lublina, kto sprzedaje Scrabble - z całym prawdopodobieństwem po atrakcyjnej cenie.
Pani poszła na magazyn i wyczarowała mi magicznie wielkie pudełko Scrabble Deluxe. Kiedy z nim wróciła, miałam szczerą ochotę ją uściskać, ale poprzestałam na podziękowaniu z wielkim i szczerym uśmiechem.
Zapłaciliśmy za zakupy i podążyliśmy do obsługi klienta, aby odebrać bon. Utknęliśmy tam w niedługim, ale nieruchliwym ogonku. Ludzie stali w tej kolejce znudzeni i znużeni, a mnie dopadła głupawka. Najpierw obkleiłam Łukasza naklepkami z pudełka na ciasto, obejrzałam asortyment w koszykach współkolejkowiczów, po czym zainteresowałam się tym, co załatwiają ludzie przed nami. Wreszcie przyszła pora na ostatnią osobę wyprzedzającą nas w kolejce. Był to młody chłopak, taki z naszego wieku. Miał naładowane w wózku pełno zabawek, z którymi nie wiadomo co chciał zrobić. Szybko wyjaśniło się, że chciał je zwrócić. Obsługująca go kobieta powitała go stwierdzeniem, że lepiej, aby załatwiał coś łatwego, bo ona nie jest z tego działu i się na trudnych rzeczach nie zna, po czym nie słuchając kolesia odebrała trzymany w ręce telefon, który akurat zabrzęczał. Koleś podszedł do lady i kiedy tylko odsłonił nam większą perspektywę na horyzont, naszym oczom ukazała się kartka, że bony wydawane do niedzieli 6 XII w godz. 8 -20. A to się zdziwiliśmy. Była już 21.
Zaczęliśmy z Łukaszem spekulować czy dzisiaj wydają te bony dłużej, czy może tak stoimy w tej kolejce bez sensu, a za nami jeszcze mnóstwo innych osób? Nie było nawet kogo zapytać, bo akurat obsługa rozpierzchła się załatwiając sprawy klientów.
- Zobaczymy czy ten pan przed nami dostanie bon, to będziemy wiedzieli. - powiedziałam do Łukasza. Chłopak oczywiście usłyszał, co mówiłam, odwrócił się i spojrzał na nas i odparł, że on bonu nie bierze.
- A dają? - zapytałam, bo mnie to najbardziej interesowało
- Ja nie biorę bonu. - odpowiedział monotematycznie, metodą zdartej płyty, cokolwiek nie na moje pytanie.
- No wiem, ale zastanawiam się czy dają. - wytłumaczyłam mu, pomijając fakt, że mniej mnie interesuje czy bierze, a bardziej staram się zgłębić tajemnicę czy w ogóle dają.
Koleś powtórzył swoją mantrę, że załatwia co innego i bonu nie bierze, uśmiechnęliśmy się wszyscy do siebie rozbawieni tym dialogiem a la gęś z prosięciem, po czym wróciła jedna z pań obsługujących i zapytała za czym my stoimy. No my za bonami. Na to pani ogłosiła wszem i wobec zwracając się nie tylko do nas, ale i do innych kolejkowiczów, że bony dawali do 20-tej i już jest za późno, zapraszają jutro.
I zagadka się rozwiązała. Koleś został ze swoimi załatwieniami przy ladzie, a my - wśród ogólnego jęku zawiedzenia, poszliśmy do wyjścia. W ślad za nami podążyło pół kolejki.
W Scrabble gra się świetnie, oczywiście ledwo dotarliśmy do domu, od razu się zabraliśmy za grę. Łukasz rozgromił mnie i przebił wynikiem o jakieś 100 pktów lepszym. Fajna zabawa. Tylko nie do końca rozumiemy reguły i chyba sobie je trochę naciągnęliśmy, układając wyrazy równolegle. Zdaje się, że literki mogą się łączyć tylko w miejscach, gdzie wyrazy się przecinają. Ale kto to sprawdza. Ja i tak zawsze w takich grach dopasowuję sobie zasady na potrzeby chwili, za co Łukasz zawsze mnie gani.
Scrabble jest bardzo fajne. Zdobyte prawie cudem. A tak długo się przymierzałam do kupienia go. :)

Brak komentarzy: