niedziela, 27 grudnia 2009

Kevin w szklanej pułapce - zawsze na święta

To już się zrobiła mała tradycja w naszym wydziale: co roku, kiedy zbliżają się święta Bożego Narodzenia Artek i Puczo wertują program TV i szukają w nim tych stałych, powtarzalnych co roku pozycji.
Pierwszy zestaw to trylogia pod hasłem: "Kevin sam gdzieś-tam" a drugi zestaw to druga trylogia znana w Polsce pod tytułem "Szklana pułapka".
Obie pozycje znajdują się w ramówce TV co roku w okolicach Bożego Narodzenia, tudzież w same święta i chyba już co najmniej trzecie pokolenie jest nimi karmione. Pierwsze dwa to byliśmy my i nasi rodzice, kiedy te filmy były jeszcze nowościami na tyle świeżymi, że puszczali je po raz pierwszy. Po nas już oglądają je nasze dzieci. Tak, znam osoby, które w wieku 30 lat mają dzieci, którym już wolno oglądać oba te sequele.
Kevin spędza samotnie gwiazdkę rok w rok. Rodzina nieodmiennie jedzie na święta gdzieś daleko a on się gubi, albo sam w domu, albo sam w Nowym Jorku, albo nie wiem gdzie tam się dzieje ta trzecia część. Pierwszą znam na pamięć, chociaż widziałam ją może góra z 4 razy, film jest bardzo charakterystyczny. I jeśli ktoś ogląda TV co święta, to już musi znać dialogi na pamięć.
"Szklana pułapka" (ten tytuł ma się nijak do fabuły, ale to nie nowość i wręcz jest to bardzo charakterystyczne dla filmów tłumaczonych na polski) leci w zasadzie w każde ważniejsze święta, bo tam zdaje się tylko jedna część ma choinkę w tle. Pozostałe części mogą puszczać dowolnie, kiedy się im zamarzy.
Więc co święta, zwłaszcza te z choinką, Artek i Puczo wertują program TV i utyskują na coroczny stały repertuar. Ostatnio już nawet przestali się złościć, ogarnia ich swoista rezygnacja, kiedy po raz kolejny widzą znajome pozycje. :)
Nie mniej jednak taka scena się rozgrywa co roku i co roku nas bawi.
Ale w tym roku przeczytałam pasjonujący artykulik w świątecznym dodatku telewizyjnym do Gazety Wyborczej. Otóż był to artykuł na temat właśnie samotnego na święta Kevina. Ktokolwiek pisał ten artykulik oznajmił wszem i wobec, że Kevina w naszej telewizji nie było na jedne święta! TAK! Były takie święta, kiedy Kevina nie wyemitowali! Wydaje się to bardzo nieprawdopodobne, prawda??
Przecież Kevin to taki nowożytny symbol Świąt Bożego Narodzenia, niczym Św. Mikołaj, albo choinka, szopka, żłobek czy aniołki. Widząc twarzyczkę małego Kevinka od razu staje nam przed oczami stół wigilijny i prezenty pod choinką. Jeszcze z rok czy dwa i producenci ozdób choinkowych i dekoracji świątecznych zaczną produkować małe Kevinki do powieszenia sobie na choineczce albo postawienia przy żłóbku w szopce. Każdemu będą się kojarzyć jednoznacznie; nierozerwalnie ze świętami Bożego Narodzenia.
Wracając do artykuliku, bo były to dwie mini kolumienki na kawałku strony. Autor stwierdził w nim, że w tym roku, kiedy nie puścili Kevina, do redakcji przyszło mnóstwo listów z pytaniem: Dlaczego?? Dlaczego w te święta nie było w telewizji Kevina? No właśnie, dlaczego? Przecież on niemalże w tej naszej telewizji mieszka i objawia się zawsze z niezachwianą regularnością!
Więc od tej pory - tu trzeba by powiedzieć: więc od tych niepamiętnych czasów - Kevin jest w ramówce TV co roku jako bezsporna pozycja, której wyeliminować się nie da. Ludzie go przecież kochają!
Ale co w tym artykule było najciekawsze - autor wzniósł się na wyżyny swoich możliwości próbując usprawiedliwić coroczną obecność Kevina. Stwierdził, że jest to pozycja świetnie wszystkim znana (taa...!) a co znajome budzi w widzach poczucie bezpieczeństwa. A o to przecież w czasie świąt chodzi, abyśmy czuli się bezpiecznie.
Kiedy to przeczytałam, sama nie wiedziałam czy teraz trzeba się śmiać czy płakać, a może tylko przytaknąć zgodnie i ze zrozumieniem głową?
Słowo daję, że już nic lepszego w obronie Kevina nie da się powiedzieć.
To przecież już prawie członek rodziny, który co roku wpada z wizytą na święta, aby nas trochę ucieszyć swoimi psikusami... Pewnie że znajomy! I pewnie, że przy nim można się czuć bezpiecznie, sam pokonał przecież dwóch dorosłych, chociaż niezbyt sprytnych rabusiów! Z takim Kevinem każde święta upływają w atmosferze radosnego bezpieczeństwa!
A gdyby TV puściła w kolejne święta coś innego nić Kevin? Co by to mogło się stać?
Nie daj Boże jeszcze by się widzom wykształciła jakaś nowa szara komórka w mózgu i zaczęliby myśleć... zamiast gapić się bezmyślnie na świetnie znane poczynania sprytnego Kevina....
Bezpiecznie czy nie, ja jestem zdania, że ci, którzy planują repertuar w TV na święta uważają widzów za niewybrednych głupków. W dodatku sklerotyków.
Chyba wszyscy wiemy, co myśli, kiedy ktoś opowiada po raz setny tą samą swoją przygodę, albo ten sam dowcip? Mniej więcej to samo można myśleć o naszych stacjach telewizyjnych; nudne, męczące, niekreatywne, żałosne...
Oj zaraz, a tak dobrze chcieli, chyba jestem niewdzięczna! I to w święta!

2 komentarze:

Nomad pisze...

Właśnie moja Żona wczoraj do mnie: "Znowu ten Kevin, no w każde święta jest"

marko pisze...

TV kwitnie swietny interes, pomyslec ze z roku na rok ta sama papka programowa taki sobie rog obfitosci nie skarzac za wiele na wszendobylskie reklamy