sobota, 12 grudnia 2009

Fiołki

W wakacje, kiedy malowaliśmy Babci pokój, zawiozłam jej trzy fiołki. Wybrałam spośród moich takie większe, z różnego koloru liśćmi, co wróżyło różnego koloru kwiaty. Rozsadziłam je, dzieląc na pół i jedną połówkę rośliny dostała Babcia.
Wczoraj dowiedziałam się, że jej fiołki już zakwitły.
Moje siedzą w ziemi i nawet nie urosły. Rosły do momentu rozsadzenia, a od wtedy utknęły i tak sobie tkwią w doniczce nie bardzo przejawiając chęć do rośnięcia, a już do kwitnięcia tym bardziej!
Nie wiem, co z moimi fiołkami jest nie tak i nie wiem, co im poprawić, aby zaczęły rosnąć.
W tym mieszkaniu nic mi nie chce urosnąć. Jedyne, co jeszcze nie zdechło, to dracena. Miotła miała swoje lepsze i gorsze czasy, ale przetrwała i ma się całkiem ładnie. A wszystko pozostałe zmarniało.
Kwiatki balkonowe co roku napadają przeróżne plagi - od grzybów po szarańcze typu mszyce czy przędziorki. Zioła mi zdychają albo same z siebie, albo z ataku szkodników. Nawet tym głodomory nie przepuszczą! Miałam wielkie krzaki bazylii w doniczce i co? Pod koniec lata znalazłam na nich jakieś żyjątka. Całe dwie donice wylądowały w koszu. Nie było sensu z nimi walczyć, pryskać ich chemikaliami, skoro potem mielibyśmy je jeść.
Fiołki już drugi raz hoduję. Pierwsza plantacja padła chyba zagrzybiona, ale nie mam pewności. Możliwe, że to nawóz je spalił, miałam wtedy taki super-zabójczy, chyba źle skomponowany.
Storczyki - dwa miałam i dwa zdechły. Drugi już dogorywa.
Straciłam już zapał do hodowania zielonego w tym domu. Chyba sobie odpuszczę. Zwłaszcza te kwiatki balkonowe mijają się z celem. W tym roku mszyca skoczyła na nie dosyć późno, bo koło września dopiero. Ale wcześniej regularnie co tydzień pryskałam wszystkie kwiatki profilaktycznie przed szkodnikami. Jak zrobiłam kiedyś mijaka od strony barierki, tydzień później znalazłam tam mszycę. A jak już mszyca siadła, to nie mogłam się jej pozbyć.
Dobrze, że chociaż Babci fiołki rosną, jak powinny. Może jej powinnam zawieźć pozostałe moje sadzonki? Póki jeszcze żyją?
Widzę na nich coś, co zakrawa na jakiegoś grzyba, ale mam nadzieję, że to przezwyciężą...

Brak komentarzy: