wtorek, 19 maja 2009

Wstępne pakowanie

I jestem już częściowo spakowana na wyjazd!
Tylko częściowo, bo niestety wybieranie ubrań mnie przerosło i zostawiłam je na jutro.
Po pracy dzisiaj pojechaliśmy w poszukiwaniu butów trekkingowych dla Łukasza. Miał już upatrzone dwie pary, ale jakoś żadne nie były idealne w jego odczuciu, a do mnie żadna para nie przemówiła na tyle, aby mu je doradzać. W innych sklepach też nie bardzo było na czym oko zawiesić...
Poszliśmy więc dosyć zrezygnowani z powrotem do samochodu i po drodze zaszliśmy do sklepu Campusa w Plazie. Tak bez większej nadziei, ot po prostu dlatego, że ten sklep był prawie po drodze.
I znienacka w Campusie znalazły się idealne wprost buciki, czarne, ślicznie uszyte i wygodniutkie. Alpinusa. Łukasz założył je na nogę i od razu stwierdził, że te może kupić bez zastrzeżeń.
Takie zakupy są najlepsze, bo wiadomo, że jak coś podpasuje od pierwszego założenia, to potem się dobrze nosi. Buty zwłaszcza. Ja osobiście wszystkie swoje najlepsze buty kupiłam zachęcona takim bardzo pozytywnym pierwszym wrażeniem.
Łukasz więc ma buty trekkingowe na szlak, ja mam takie od dawna, więc możemy wyruszać na podbój Tatr!
Strasznie się cieszę na ten wyjazd.
Co prawda nie wiem sama co mi odbiło, że tak pragnę przejść się po jakimś trudniejszym szlaku, zmęczyć, obejrzeć widoki, popodziwiać przyrodę, zdobyć jakiś szczyt.
To chyba przez ten aerobik - jakoś tak polubiłam wysiłek fizyczny i aż mi się zachciało aktywnego urlopu. Ale to tak aktywnego na maxa!
Justyna stwierdziła, że ona nie jest amatorką szlaków, więc odpuści sobie co trudniejsze nasze eskapady, ale ogólnie, to gdzies tam sie z nami wybierze. W Zakopanem jest wiele płaskich dolinek, gdzie nie trzeba się wspinać, więc w razie czego - ma alternatywę.
Tata dzisiaj wymienił mi olej w aucie, kosztowało go to paskudne oparzenie na rece, bo dotknął gorącego silnika. Mam nadzieję, że nie będzie go to bolec, bo wyglądało nieciekawie...
Olej miał być wymieniony już z 5 albo nawet 7 tys. km temu, ale jakoś się tak zeszło, odwlekło się i tak do tej pory jeździłam na niewymienionym. Skoro jednak zapuścimy się w trudniejsze dla auta rejony pagórzyste - warto było nalać świeżego oleju.
Samochód więc został przygotowany.
Pod meblami stoi moja torba podróżnika, a w niej podstawowe akcesoria kobiety na wyjeździe: suszarka, bielizna, kosmetyki do pielęgnacji, skarpetki (cały zapas), mnóstwo próbek kosmetyków, których normalnie nie zuzywam, ale wyjazd jest dobrą do tego okazją, strój kąpielowy i klapki.
Strój kąpielowy to muszę sobie pożyczyć od Małej Słoninki. Kamisio ma taki fajny sportowy, w sam raz do aquaparku. Więc ten element bagazu podlega jeszcze modyfikacji.
Więcej niestety nie jestem w stanie spakować, bo już mi się tak kleją oczy i jestem mocno niewyspana po wczorajszym bujnym zyciu towarzyskim, że muszę już się położyć...

Brak komentarzy: