piątek, 4 września 2009

Wyrwa- (czytaj Przerwa-) Tetmajer

Wczoraj w pracy była jakaś jakaś głupawka!
Na przerwę obiadową wybrałyśmy się we dwie z Agatą i ulegając ostatnio modnemu trendowi – zamiast porozmawiać – wsadziłyśmy nosy w gazety i tak sobie cichutko konsumowałyśmy nasze obiadowe kanapeczki. Tak też nas zastał Marek.
Skoro już było nas troje, postanowiliśmy porzucić mimo wszystko lekturę i porozmawiać. Ostatnio jednak tematy się nam nie chcą same nasuwać, trzeba je prowokować. Wymyśliliśmy sobie więc taki sposób na to ich prowokowanie: robimy quiz. Na razie nasze quizy polegają na odpowiedziach na pytanie „ulubione / -a / -y…”.
Przerobiliśmy w tym tygodniu ulubione filmy, seriale, kolory - dzisiaj przyszła kolej na wymienianie ulubionych książek.
Taki quiz jest świetnym zaczątkiem żywej konwersacji. Jak się dobrze rozkręcimy, dyskusja idzie w najlepsze. O książkach wczoraj też się nam nieźle rozmowa rozkręciła. Każdy wymienił swoje ulubione tytuły, potem autorów, potem rodzaje literatury, a potem rozmawialiśmy już o literaturze w ogóle.
Marek znów dał czadu. Zaczynam uważać go za wybitnego literaturoznawcę. :)
Po tym jak dopisał Reymontowi nowe pozycje do jego dorobku literackiego, dzisiaj stworzył nowego pisarza! Jak to można się czegoś nowego przy obiedzie dowiedzieć! :) Zaczęło się od tego, że Marek stwierdził, że lubi dekadentyzm. Ja zapytałam kto na przykład tworzył cokolwiek w tym nurcie, na co Marek zaczął wymieniać poetów. Jakiś-tam Jakiś, Kazimierz Wyrwa-Tetmajer, Ktoś Jeszcze… Nagle zaczaił, że coś pomylił i poprawił się: „Oj, nie Wyrwa, jak on tam był…? Kazimierz Przerwa-Tetmajer!”.
Wyrwa jednak już została usłyszana, podziałała i nas rozbawiła.
Wyrwa zamiast Przerwa. Hmm... Niby mała różnica.... A jakie zabawne! Marek upierał się, jak tylko mógł, że doskonale pamięta z polskiego, że jakiś Wyrwa był i tworzył. Ale było już zdecydowanie za późno dla niego - dwie kobiety to usłyszały, w dodatku obie żywo zainteresowane literaturą, fala śmiechu zwaliła nas z nóg,
Marek poległ po raz kolejny!
Oczywiście po powrocie przed swoje komputerki - od razu przeszukałyśmy net - zaciekawione czy Marek dobrze kojarzy jakiegoś Wyrwę czy mamy jednak rację śmiejąc się z tego - jakże udanego żartu. Wyrwy w necie nie było. Podobnie jak i w naszej pamięci.
W wikipedii znalazł się jakiś Wyrwa, ale kompletnie nie do tematu i w dodatku rocznikowo zupełnie do dekadentyzmu nie pasował.
Marek jednak się nie poddawał, zagroził, że przyniesie książkę od polskiego i Wyrwę pokaże. Czekamy z niecierpliwością.
Karina znalazła jednak sposób aby nas wszystkich pogodzić - stwierdziła, że może i Wyrwa był, ale go wyrwali i powstał(a) w ten sposób Przerwa. Nie mam pytań - w czwartki głupawka objawia się najsilniej. Niby powinna to być piątkowa głupawka, ale zazwyczaj miewamy ją w czwartki.

Brak komentarzy: