poniedziałek, 21 września 2009

Pięciolatka

Mniej więcej w tych dniach mija pięć lat, jak jesteśmy sobie z Łukaszem.
I dwa lata od cywilnego ślubu. To mija jutro.
Mam taką teorię, że więcej byłoby udanych związków, gdyby wprowadzić taką pięciolatkę. Para zaczyna się spotykać, albo się pobiera, jakkolwiek - od wtedy liczy się pięć lat, kiedy mogą ze sobą być. Po tym czasie ktoś - bliżej niesprecyzowany kto, ale ktoś chętny by się znalazł - bierze taką parę na dywanik i każdego z osobna pyta, czy chce dalej z drugą osobą być. Jeśli jedna osoba powie, że nie, to następuje podział majątku czy cokolwiek i para się rozstaje. Z przymusu.
To było by bardzo pożyteczne dla społeczeństwa. Dlaczego?
Sztuką byłoby spędzić takie 5 lat razem, aby na tych spytkach druga osoba powiedziała, że chce nadal z tobą być. Czyli ludzie by się szanowali, dbali o siebie, byli dla siebie dobrzy, a z drugiej strony tym, którzy się do siebie nie dopasowali i nie powinni być razem, ale nie potrafią się rozstać - taka pięciolatka ułatwiłaby wyplątanie się z nieudanego związku.
I co? Myślę sobie, że mając w perspektywie, że żona rzuci męża, mąż będzie się obawiał, że ją może stracić i będzie doceniał żonę i ich wspólne życie, dbał o siebie, opuszczał deskę sedesową, często zmieniał skarpetki i wycierał co rozchlapie.
A żona, jakby miała poczucie, że mąż może sobie pójść precz - byłaby zawsze miła, miałaby ładnie ułożone włosy i nie paradowała w domu w jakiś starych porozciąganych ciuchach. Niektórym mogłoby to też wyhamować słowotok, tudzież obniżyć poziom testosteronu.
Teoria jest taka - w wersji surowej. Bez rozdrabniania się na inne aspekty życia, typu posiadanie dzieci. Nie doszłam jeszcze do tego w swoi życiu, więc moja teoria tego nie odzwierciedla.
Ale taka pięciolatka mogłaby zdziałać wiele dobrego, przede wszystkim przywrócić niektórym odrobinę zdrowego rozsądku, tudzież odpowiednią perspektywę, która się im z roku na rok coraz bardziej krzywi.
My z Łukaszem jedną pięciolatkę już kończymy i deklarujemy się na kolejną.
Jest nam razem wesoło i miło. Nie skrzywiła się nam perspektywa i nie podniósł krytycznie poziom testosteronu. Na pytanie czy zostajemy razem na kolejną pięciolatkę, kiwamy głową jak Pan Żaba: tak, tak. Pan Żaba inaczej ruszać głową nie umie, a my nie chcemy. ;)

1 komentarz:

marko pisze...

Przyznam niezła ta teoria! jeśli zaokrąglimy ją tylko do 2 osobników, każdy inny wariant postaci >2 jest już daleko niedoskonały, czytałem że Francja będąc ciągle jeszcze na fali porewolucyjnych przemian przoduje w nowym typie co do sposobu zawieranych związków, które powstają tutaj na zasadzie pisemnej umowy, ma to zapewne w niedalekiej przyszłości zastąpić obecnie panujące zwyczaje, cóż nic przeciw a raczej to sfera umowna, życie i tak układa się swoimi prawami.