czwartek, 24 stycznia 2013

Wykopaliska

Od jesieni moim żelaznym zestawem na lancz w pracy jest mozarella z woreczka, tuńczyk z puszki i pomidor (z niczego). Bezkolizyjne jedzenie. 
Kiedy się stresuję, jestem w stanie przełknąć tylko rzeczy możliwie najbardziej bezsmakowe. I tak mi podpasował ten zestaw, że ćwiczę go jakieś trzy do czterech dni w tygodniu, od jakiś trzy do czterech miesięcy.
Łukasz, jakiś czas temu, zaczął mi kupować mozarellę po kilka sztuk. I przy okazji zakupów, uzupełnia jej zapas w lodówce tak, że zawsze znajdę tam z 3 woreczki. Ale ta mozarella ma jakąś krótką datę ważności i - jak się dzisiaj okazało - nie jest to data tak całkiem pro forma. Najwyraźniej ten produkt się psuje sprawniej, niż inne i po dzisiejszych doświadczeniach nie polecam nikomu zabierania się za przeterminowaną mozarellę.
Zaczęło się od tego, że rano znalazłam w lodówce wszufladzie 3 woreczki mozarelli, z czego 2 wyglądały normalnie, a trzeci był spuchnięty do granic wytrzymałości. Wyglądał, jakby zamierzał wybuchnąć! 
W zasadzie, to dopóki go nie zobaczyłam, to wcale nie zastanawiałam się nad tym, czy ten ser się psuje, czy ee tam i nawet nie przechodziło mi przez myśl, żeby zerknąć na datę ważność. A może trzeba było... Bo najwyraźniej te najstarsze mozarelle leżały w tej szufladzie na samym dnie od dawna i Łukasz wrzucał na nie kolejne - świeże, a ja te świeże zjadałam na bieżąco. Aż dokopałam się do tych staroci. 
Ten spuchnięty-woreczek-w-przededniu-eksplozji wrzuciłam do zlewu i przebiłam nożem... I tak go zostawiłam, przyznam. Nie wiem, co się z nim stało, bo po powrocie z pracy nie zaszłam jeszcze do kuchni. Domyślam się, że Łukasz się już z nim zdążył rozprawić i mozarella wylądowała w koszu na śmieci. Potem trochę tego żałowałam, bo zaciekawiło mnie, czy ta mozarella w końcu by wybuchła. Tak sama z siebie. Ostatecznie mogłam jej pomóc i zostawić ją na meblach, w cieple. Szybciej by jej poszło. Nie przeszkadzało by mi nawet sprzątanie po wybuchu, byle by tylko była tak łaskawa zrobić to, kiedy bym była w domu, abym mogła się przekonać ile huku narobi pękający pod ciśnieniem woreczek. No ale teraz to się nie dowiemy.
Zabrałam więc rano do pracy inny woreczek mozarelli, jeden z dwóch pozostałych, które nie wyglądały groźnie. W pracy pokroiłam go sobie ładnie na talerzyku, tylko po to, aby przy pierwszym kęsie przekonać się, że jakaś ona zgorzkniała... na starość. Wiek jej nie służył. "Najlepiej spożyć do" postraszyło mnie datą 12 grudnia 2012, więc cała pięknie poplasterkowana mozarella wylądowała w koszu.
Został jeszcze jeden woreczek, ale jakoś nie mam odwagi spojrzeć mu prosto w... datę ważności. Chociaż ciekawi mnie czy też się przeterminował. O! Jeśli tak, to może na nim sprawdzę czy da radę wybuchnąć!
Chyba muszę przyjrzeć się zawartości tej lodówki w przypływie jakiegoś natchnienia, bo co chwila straszą mnie w niej jakieś truposze. Jak nie masło przeterminowane 4 miesiące temu, to mozarella półtora miesiąca po dacie ważności. A niby po tej akcji z masłem zrobiłam w niej czystki. 
Wtedy wyrzuciłam na przykład musztardę nie do spożycia. Nie wiedziałam, że musztarda może się zepsuć. Myślałam, że to jeden z tych produktów nieśmiertelnych, które zawsze wyglądają i smakują tak samo i można je trzymać w nieskończoność. Czy musztarda ma datę ważności? Ta w każdym razie wyglądała mało zachęcająco. Zdaje mi się, że przeleżała tak od wiosny, bo mniej więcej wtedy był ostatni sezon na serdelki. Od tego czasu trochę się zeschła, chociaż zakręcona w słoiczkach niby. 
No, to teraz cieszę się tylko, że urodziny Łukasza zrobiliśmy w zeszłą sobotę, bo jeśli ktoś ze znajomych, kto na nich był, przeczyta, co kryje moja lodówka, to już nigdy nic u nas nie zje, w obawie o swoje zdrowie, a w porywach, to nawet i życie. A tak; goście zjedli, co im dałam, mają się dobrze, skarg nie było, wszyscy zadowoleni. :) 
Na pocieszenie powiem, że musztardy, mozarelli i przeterminowanego masła nie używałam. :)

1 komentarz:

Just pisze...

Pocieszę Cię, ja wczoraj otworzyłam serek - przydatny do spożycia jeszcze 5 dni. I niestety - dni świetności miał już dawno za sobą. Data albo przerobiona, albo nie wiem...