środa, 30 stycznia 2013

Czapka znienacka

A no właśnie, a propos Szwedki. 
W sobotę tydzień temu, kiedy kończyliśmy Łukasza urodziny, jako ostatni wychodzili Ilonka z Bartkiem i Szwedka. I tak sobie staliśmy w przedpokoju radośnie, oni się ubierali, pogadywaliśmy sobie wesoło i trochę to trwało. Wszyscy już zdążyli się kompletnie ubrać, a Justi na koniec naciągnęła sobie nawet na głowę czapkę. I ta czapka stała się motywem przewodnim całego pożegnania. 
Czapka była w kolorze... ciemnego różu. Może fuksjowa, może magenta - nie wiem. Kamisio zna ta całą nomenklaturę kolorów i potrafiła by go odpowiednio zaklasyfikować, mi to idzie trochę gorzej, ale to nie ma znaczenia, bo jaki by to nie był róż - i tak do niczego nie pasował w zestawie kolorystycznym outfitu Szwedki. Miała kurtkę w bliżej niesprecyzowanym turkusowym granacie, szary szalik, czarne buty i ni stąd, ni z owąd - różową czapę! 
Kiedy ją nacisnęła na głowę, już nie wytrzymałam i wyrwało mi się:
 - No a ta czapka, to niby do czego ci pasuje????
Ilona i Bartek zaniemówili dosłownie z wrażenia! Ich miny warte były tej scenki, naprawdę. Totalny szok!
Szwedka się tym komentarzem nie przejęła, Łukasz również, bo nie było w nim nic nadzwyczajnego, zważywszy na naszą szczerą, aż do bólu relację. 
Zapadła cisza pełna szeroko otwartych oczu i rozdziawionych ze zdumienia ust i nagle wszyscy wybuchnęli śmiechem i zaczęli komentować moje pytanie.
Oczywiście komentarze Bartka i Ilonki były w tonie: jak tak mogłam zapytać i jaka to jestem miła i prawie że niekulturalna. Święte oburzenie! 
No więc ja chciałam im wytłumaczyć dlaczego tak mnie ta czapka zdziwiła i zaczęłam wyliczać, że wszystko Justi sobie ładnie spasowała: kurteczka, szaliczek - owszem - pasują. A tu znienacka taka czapka dająca po oczach w kolorze, którego z niczym nie da się połączyć w tym zestawie
Na to Ilona mnie tylko ostrzegła, że "nie polepszam" sytuacji, a Bartek mi się odwinął i obrzucił mnie krytycznym spojrzeniem od góry do dołu po czym zapytał:
 - A te ciapki, to niby do czego ci pasują? 
No fakt, ciapki były bordowe, a ja cała na czarno. Nic mnie to jednak nie zraziło. On był złośliwy, a ja tylko szczera.

Później sobie to wspominałyśmy z Justi i śmiałyśmy się serdecznie z ich zdziwienia. Mało z nami przebywają, to nie wiedzą, jakie dialogi można uprawiać. Łukasz tam się wcale nie przejął moim pytaniem, bo on nas zna bardzo dobrze i wie, na co nas stać i jak sobie pogadujemy.
 
Ludzie chyba nic sobie szczerze nie mówią, skoro się tak dziwią takiej sytuacji. A tymczasem zarówno Szwedka mi, jak i ja jej - mówimy wszystko bez ogródek. I bez urazy tego słuchamy. Przynajmniej wiem, że kiedy ją zapytam na zakupach, czy mi pasuje sukienka, to odpowie mi szczerze. Czasem przy tej okazji wytknie mi coś, aż mi w pięty pójdzie, ale lepiej być świadomym swoich niedoskonałości i braków, niż zrobić sobie krzywdę zakupem.
Ale do niej mogę mówić wprost, co myślę, bo ona po pierwsze wcale się tym nie przejmuje, po drugie nie pozostaje mi dłużna. 
Aczkolwiek konstruktywna krytyka przemawia do niej skutecznie, bo następnym razem wystąpiła już w szarej czapce, która nie odstawała tak pod względem kolorystycznym od szalika i kurtki.