wtorek, 11 sierpnia 2009

Popołudnie z bielizną

Przyszli do nas dzisiaj Kamisio vel Mała Słoninka i jej ukochany Piotruś Pan. No jak to mogą się dwie bajki spotkać…
Spędziliśmy zabawny wieczór którego głównymi atrakcjami było canneloni na zapełnienie naszych burczących brzuchów oraz katalogi z damską bielizną do pooglądania dla rozrywki.
Canneloni zrobiłam ja. Wszyscy byliśmy wygłodniali po pracy, no wszyscy za wyjątkiem Małej Słoninki, która jest stuprocentową studentka i nie pracuje. Farsz do canneloni miałam zrobiony wczoraj wieczorem, więc dzisiaj tylko napchałam nim rurki i wstawiłam do zapieczenia. Danie akurat zrobiło się, kiedy Kamisio i Piotrek dotarli, więc najpierw wszyscy rzuciliśmy się na jedzenie.
Kiedy już zapełniliśmy żołądki i sączyliśmy szejka bananowego i jedliśmy pyszną wuzetkę, która przyszła razem z Kamisio i Piotrkiem, zabraliśmy się za wertowanie katalogów z bielizną. Ale była zabawa! Trzeba przyznać, że niektóre katalogi są zdumiewające. Jeden na przykład ma piękne okładki, szary kolor, na tym delikatnie nadrukowany deseń z liśćmi w innym odcieniu szarości, po prostu zapowiedź eleganckiej i wykwintnej zawartości. A po otwarciu okładki człowiek doznaje szoku, bo oczom ukazują się modelki ubrane w workowate, długie i staromodne koszule nocne!
Bardzo ładne katalogi ma Kinga – moja ulubiona firma bieliźniarska. Duże rozmiarowo i na ładnym papierze wydrukowane, bardzo ładne zdjęcia, od dłuższego czasu ta sama modelka, która ma ciekawą urodę i nie jest tylko szarą myszką w majtkach i staniku. Laska ma taką urodę, że chociaż nie jest klasyczną pięknością, jest charakterystyczna i ma w sobie wystarczająco dużo wyrazu, aby dodać treści zdjęciu.
W najnowszym katalogu tej modelce towarzyszy jakiś mężczyzna. Tez przystojny. Ale co wydało się nam zabawne – ona jest na każdym zdjęciu w bieliźnie, a on w garniturze. Przy czym są w miejscach publicznych, w których to zestawienie jest… zaskakująco wyraziste. Laska ma czasem melonik, czasem laseczkę – wydartą chyba temu panu, a pan… nosi na niektórych zdjęciach pieska! Małego kolorowego terierka, który jest bardzo zabawny i dostarczył nam nie lada rozrywki. Pan na jednym zdjęciu pieska trzyma w dłoni, a piesek siedzi grzecznie, całkiem ładnie się na tej dłoni mieszcząc. A na drugim zdjęciu – i to mnie już rozłożyło na łopatki – pan trzyma pieska pod pacha, dosłownie tak jak się trzyma na przykład płaszcz. Nie przejmując się psem za bardo włożył go sobie pod łokieć i ten piesek tak wystaje mu zza ręki i wygląda do obiektywu wyciągnięty i z wybałuszonymi małymi oczkami. Zdjęcie superzabawne! Łukasz stwierdził, że na tej fotce pani jest jakaś rozproszona , pan również patrzy gdzieś w bok, byli chyba nieprzygotowani na to ujęcie, pies natomiast patrzy prosto w obiektyw, wiec tylko on jeden był skupiony i gotowy do sesji.
Oprócz zwykłej bielizny obejrzeliśmy tez dwa katalogi z bielizną profesjonalną, jak to określił Piotrek. Wszelkiego rodzaju stroje robocze dla pań zarabiających na siebie w wiadomy sposób. Oczywiście to nie była bielizna szyta dla przedstawicielek tego zawodu, ale była tak wymyślna i miała takie udogodnienia, że zgodnie uznaliśmy, że jest projektowana z myślą o łatwym dostępie i wszelkiego rodzaju niedomówieniach, więc musi być przeznaczona do biznesu.
Zabawnie tez wyszło, kiedy Piotrek opowiadał, że znajomy zamówił sobie kiedyś „strój sprzątaczki” dla swojej zony… Hmm… Wydało mi się to dziwne, aby strój sprzątaczki był jakiś seksowny, aby po pierwsze go wyprodukować, a po drugie kupić. Słowo „sprzątaczka” kojarzy mi się z taką woźną ze szkoły podstawowej, którym strojem roboczym był fartuch z długimi rękawami, zapięty od szyi, aż po kolana i z szara, mokrą filcową ścierą, która służyła do mycia podłóg. Ale kiedy upewniłam się, czy o taką sprzątaczkę chodziło, usłyszałam salwę śmiechu i wyjaśnienie, że nie! Skąd! Chodziło o strój pokojówki. Uff… No ten jest zdecydowanie bardziej atrakcyjny i może nawet podziałać na wyobraźnię co niektórych osobników.

Brak komentarzy: