czwartek, 27 sierpnia 2009

Długo jeszcze to lato?

Przyszła ta pora roku, kiedy powoli kończy się lato i trzeba za nim posprzątać.
Od kilku dni mam straszliwą ochotę zdjąć firanki i zasłonki, uprać, wyprasować i umyć okna. Na razie nie miałam na to jeszcze czasu.
Kurz na szybach widać, krople deszczu go pięknie rozmieściły we wzorki, w załamaniach framug zebrały się szare kreski - widać już to wyraźnie.
Firanki wyglądają na białe i czyste, ale one zawsze tak wyglądają, dopóki się ich nie zdejmie. Wtedy w jednej chwili szarzeją i nagle okazuje się, że wcale białe nie były - były już okurzone. A najbardziej od kurzu wlatującego przez otwarte okna i balkon.
Firanki i zasłonki mamy wielkoformatowe, bo są przymarszczone na taśmie. Do tego są gładkie - nie wiem czy to tiul, czy muślin, czy inny wynalazek - więc załamania na nich widać świetnie. Przez to zawsze mam nieprzepartą potrzebę ich wyprasowania. To komplikuje całe przedsięwzięcie.
Pranie i suszenie firanek i zasłonek to pikuś, ale prasowanie wymaga rozłożenia się na połowie podłogi w salonie. I zajmuje trochę czasu.
Ostatnio prasując firanki oglądałam film "Wszyscy ludzie króla", temat firanek kojarzy mi się teraz tylko z tym filmem. W zasadzie to miałam z tego filmu słuchowisko, bo na ekran rzadko spoglądałam, zajęta prasowaniem.
Można by spróbować powiesić te firanki wilgotne, niech się suszą i prostują jednocześnie, ale taka metoda do mnie nie przemawia, bo sama świadomość, że nie są wyprasowane mnie drażni. Będę więc prasować.
Na razie jest jeszcze ciepło i ładna pogoda, więc okna i balkon będziemy jeszcze długo otwierać. A takie porządki okienne to zazwyczaj taki rytuał pożegnania lata. Chyba jednak w tym roku nie dotrwam do czasu, kiedy pogoda się zepsuje, zacznie lać, zrobi się zimno i balkon przestanie być atrakcją.
Lubię jesień - ten jej niepowtarzalny nastrój, szare dni, nisko wiszące niebo, chmury zasnuwające równiutko całe niebo, coraz dłuższe wieczory, ten specyficzny zapach powietrza i wilgoć. Deszcz padający na głowę i powiewający wiatr.
Uwielbiam lato i wiosnę, kiedy dni są ciepłe, długie i słoneczne, człowiek odżywa i nabiera energii, humor się poprawia i chce się żyć. Ale kiedy już się pożyje przez te kilka ładnych i jasnych miesięcy - jesień jest taka urokliwa!
Ludzie zamykają się w domach, piją ciepłe herbatki, zakłada się grube skarpetki (z moich grubych skarpetek zawsze śmieje się Łukasz, a są takie urocze) i zaczyna hibernować. Wyszukuje się wtedy wszystkie te zajęcia, na które latem nie ma czasu, snuje się człowiek od okna do okna i patrzy na szary świat i wzdycha. Przed wyjściem na dwór trzeba się opatulić ciepło i antydeszczowo, półbuty jesienne przechodzą sprawdzian na wodoszczelność. Parasolki test na wiatroodporność drutów.
A ludzie test na odporność na złe warunki meteorologiczne.
Uwielbiam jesień i już się jej nie mogę doczekać. Może jak upiorę firanki i umyję okna to szybciej przyjdzie...;)

Brak komentarzy: