niedziela, 30 sierpnia 2009

Chili on top

Ciąg dalszy w temacie specyfików powiększających usta jest taki, że dzisiaj - ku mojemu niebotycznemu zdumieniu - moja mała bratanica oznajmiła mi, że jej mama ma błyszczyk powiększający usta z dodatkiem... - uwaga: chili!
Tak! A jednak robią takie wynalazki!
Ewa! Kupujemy? :)
Cała rozmowa z Amelką była bardzo zabawna.
Dzisiaj rano malowałyśmy się. Ja tak na poważnie, aby zacząć wyglądać przyzwoicie, jak na niedzielę przystało, a Amelka mi do towarzystwa. Wiadomo - małe dziewczynki zawsze chcą robić to, co duże dziewczynki akurat robią. Pomalowałyśmy więc usta i oczy, przy czym Amelka miała poważny problem, jak ma sobie sama pomalować powieki cieniem, skoro musi zamknąć do tego oko? Jak ma zamknąć oczy do malowania powiek i jednocześnie widzieć co maluje? Jedno oko jakoś nie chciało się zamykać solo, za każdym razem pociągało za sobą to drugie. W końcu poradziłam jej, żeby podniosła w górę głowę i spojrzała w dół, wtedy będzie mogła pomalować powieki bez zamykania jednego oka. Podziałało. Mała pomalowała sobie prześlicznie oczy bladziutko-różowym cieniem, którego prawie nie widać, ale efekt jest. Ja w tym czasie zdążyłam pomalować oczy cieniem, kredką i tuszem do rzęs. Co to znaczy doświadczenie i wprawiona ręka.
Po oczach przyszedł czas na usta i na kolorową pomadkę z Sephory.
Skończyłyśmy to malowanie na prędce i poszłam do kuchni zrobić sałatkę do obiadu. Po chwili Amelka przyniosła do kuchni mój błyszczyk powiększający usta. Widocznie sama pomadka nie wystarczyła. Zapytała, czy może go użyć, na co ja powiedziałam, że owszem i oświeciłam ją, że to błyszczyk powiększający usta. A dziecko na to:
- Tak? A czy on też jest z dodatkiem chili?
Tu mnie zdziwiła. Ale ona ma wyjątkowy talent do zabijania mi tak zwanych ćwieków. Dziecko ma niecałe 7 lat, a jest w niektórych tematach bardziej zorientowana niż jej ciotka!
Kiedy powiedziałam, że chili w tym błyszczyku nie ma i zapytałam czy ona ma taki z chili, Amelka wyjaśniła mi, że jej mama ma właśnie taki z chili, który ma powiększać usta, ale jeśli się go nałoży za dużo, to usta pieką.
Czego to kobiety nie zrobią, aby wyglądać pięknie? Czego to koncerny kosmetyczne nie wymyślą, aby dogodzić kobietom?
Pomimo, że uprzedziłam Amelkę, że mój bez-chiliowy błyszczyk nie daje kompletnie żadnego efektu, pomalowała sobie nim usta i poszła do Łukasza, aby wymusić na nim przyznanie, że jej usta są znacznie bardziej powiększone od tego cudownie NIEdziałającego specyfiku. Łukasz oczywiście stwierdził, że usta ma pięknie powiększone. Co za udana manipulacja, prawda? Mała kobietka. :)
Tak sobie myślę - można sobie kupić błyszczyk z chili, albo można poprosić męża, aby ugotował jakieś chili con carne, które bardzo skutecznie powiększy usta i jednocześnie zmniejszy apetyt - w obydwu przypadkach co najmniej dwa razy.
Łukasz ugotował takie dwa tygodnie temu, kiedy gościł u nas Rafał. Dla mnie było niezjadalne, bo po dwóch kęsach czułam się jak ziejący ogniem smok! Wyżarło mi usta od środka, wypaliło przełyk i poparzyło żołądek. Ale Łukasz i Rafał dali mu radę.
Co prawda Łukasz gotując to chili wg przepisu najpierw przeczytał, że dodaje się 3 łyżeczki chili, dodał dwie i dopiero wtedy doczytał gdzieś na końcu przepisu, że najpierw trzeba dodać połowę dawki tej piekielnej przyprawy, bo potrawa może być za ostra! Niestety było już za późno - chili wyszło ostre jak miecz Samuraja!
Ale co? Kolejna potrawa, która zdziała dla twoich ust cuda!:)

Brak komentarzy: