piątek, 2 kwietnia 2010

Kapryśny kawomat

Jakiś czas temu stanął u nas w pracy kawomat. Maszynka z Jacobsa wydająca kilka rodzajów kawy i herbatę. Swego czasu, na starcie wydawała nawet coś zwanego zupą, ale podobno było to obrzydliwe. Lura w kubku o bliżej niesprecyzowanym smaku. Ni to warzywna, ni to rosół. Wyglądało to coś wysoce niezachęcająco. Nie zdało też jednak egzaminu. A przynajmniej idea wydawania zupy upadła z jakiejś przyczyny i zostały tylko kawa i herbata.
Okupacja kawomatu jest olbrzymia codziennie. Większość pracowników rzuciła się na te napoje, a niektórzy nawet się od nich uzależnili i biegają po kawę do automatu codziennie.
Dziwi mnie to straszliwie z kilku powodów.
Po pierwsze: od dawna słyszy się, że te kawy z kawomatów są niezbyt higieniczne, że w środku te kawomaty są brudne i zapleśniałe i że ktokolwiek raz zobaczył co kawomat ma wewnątrz - nigdy już napojów z niego nie tyka. Ja osobiście nie widziałam. To znaczy nie przyglądałam się - profilaktycznie. Widziałam parę razy, jak ktoś z serwisu uzupełniał paczuszki kawy w maszynkach, ale nie zaglądałam im przez ramię. Jeśli jest tam coś okropnego - wolałam nie oglądać.
Po drugie: u nas w pracy jest kuchnia, z czajnikiem, lodówką, każdy ma swój kubek, od biedy są nawet szafki, gdzie można przechowywać swoje produkty, jest lodówka. Jaki jest sens kupowania kawy z maszyny, skoro można sobie zrobić kawkę samodzielnie - dobrej jakości, aromatyczną, dowolną - z mlekiem, śmietanką, cukrem. Ja osobiście wolę kawę parzoną przez siebie, a zdecydowanie wydaje mi się o wiele bardziej zachęcająca, niż coś z dodatkiem sproszkowanego mleka, wyplute przez automat o wątpliwej reputacji.
Po trzecie: ze względów ekonomicznych - kawa z automatu kupowana w ilosciach hurtowych zupełnie nie kalkuluje się, jeśli można sobie kawkę parzyć w kuchni obok.
Po czwarte: automat lubi płatać różne fligle. Jest zupełnie niewiarygodny, bo potrafi przyjąć zamówienie na kawę z mlekiem, kiedy nie ma mleka - wydaje wtedy pół kubka samej kawy, ale nie zapłacisz za to mniej. Oszukuje zwyczajnie. Ludzie tak szybko wykupują te napoje, że co rusz coś się w automacie kończy - a to kawa, a to mleko, a to co innego. Mimo tego automat działa i skutek jest taki, że mnóstwo ludzi już nacięło się na takie półprodukty. Szczytem wszystkiego było, kiedy ktoś dostał pół kubka czystej gorącej wody! Cha cha! :) Mimo tego popularność automatu nie słabnie. Dzisiaj widziałam, jak jedna dziewczyna wrzuciła 5PLN, wybrała kawę za 1PLN i nie dostała reszty. Wybrała więc coś jeszcze za 0,80PLN, ale reszty nadal jej nie wydało. Poszła więc z dwoma napojami dosyć rozczarowana. Nie wiem, jaki był finał tej akcji, bo często serwisanci dają napoje osobom, które zgłosiły, że zostały przez kawomat oszukane. Resztę chyba też oddają.
Procesje do kawomatu przetaczają się więc nieustannie.
Niepojęte jest dla mnie, że rzesza jego wiernych fanów, pomimo wielu przykrych niespodzianek, nadal obstaje za kupowaniem w automacie kawy. A to taka loteria - raz jest wszystko w porządku, a raz nie do końca. A innym razem nie działa nic. Mimo tych przeciwności losu, ludzie się nie poddają. A może właśnie to ich kusi, ta swoista loteria, dodająca smętnemu tkwieniu w pracy odrobinkę pikanterii. Nigdy nie wiesz, co cię spotka przy tej kawowej wyroczni.
Inna sprawa, że ludzie są wierni swoim słabościom i pewnie kupują sobie kawę z maszyny pomimo wszelkich przeciwności losu i negatywnych opinii, jakie słyszą, bo się od niej uzależnili. Przynajmniej psychicznie. Pewnie to dla nich taka odrobinka radości w ciągu dnia pełnego kłótliwych i nieporadnych klientów. W końcu my - zwolennicy kawy parzonej własnoręcznie, też codziennie koło 15-tej biegniemy do kuchni i okupujemy ją delektując się rozmowami, wygłupami, żartami i gdzieś tam na marginesie kawą.
Brawo za wytrwałość dla wszystkich wiernych kawomatowi, którzy nie dają się zrazić i zniechęcić jego psikusom. I za swoisty upór, zupełnie dla mnie niepojęty.
No ale ja z moim mały rozumkiem czasami czegoś nie pojmuję. :)

2 komentarze:

Nomad pisze...

U mnie w pracy mieliśmy kawę, herbatę, soki i wodę w baniakach darmo. W pewnym momencie zniknęły soki. Do kawy był wspaniały ekspres w każdej kuchni na każdym piętrze. Zawsze rano przychodząc pierwszy do pracy robiłem aromatyczną kawę z tego ekspresu z cynamonem i kardamonem. Byłem z tego znany, miałem swoich fanów. Przyszedł dzień w którym stwierdzono, że kryzys i kawy ani herbaty nie będzie. Za jakieś pół roku potem pod pretekstem ekologi zniknęły nawet plastikowe kubki.

Unknown pisze...

Taaa... Każdy pretekst jest dobry, aby przykręcić kurek... :(