czwartek, 8 kwietnia 2010

Zającowa fotostory

Teraz będzie zdjęciowo.
Po kolei.
Mam kilka fajnych fotek z ostatnich dni i teraz nadeszła na nie pora.
Omijałam aparat z daleka od świąt, bo oczywiście straszliwie nie chciało mi się zrzucać fotek z MemorySticka na kompa. Dzisiaj - pomimo, że padam na nos ze zmęczenia - naszła mnie mobilizacja i poczułam, że mogę przełamać swoją niechęć i zająć się zdjęciami."Zająć się" oznacza tyle, że zrzucę je na dysk, poodwracam, aby wszystkie dały się oglądać bez przekręcania monitora i wrzucę kilka na bloga. Koniec tematu. Więcej zacięcia do zdjęć nie mam.
Retuszu, efektów Fotoshopa i korygowania, tudzież upiększania fotek nie robię. Tylko pozmniejszam je, aby nie zapchały mi od razu całego przydziału na Picasie. :)

Na początek - świąteczne króliki czy tam zające, jakie skikały po Wielkanocnym stole u Rodziców. Poskładane rączkami Amelujki i moimi, prezentowały się nader uroczo.

I oto mamy Wielkanocną foto-story. Dawno już nie było żadnej fotostory na blogu. Ta będzie... cokolwiek mało Wielkanocna. Ale zawsze to fotostory. :)

Pewnego razu na Wielkanocny stół wskoczyło stado Wielkanocnych Zajączków. Zanim ktokolwiek się spostrzegł zebrały się, aby się naradzić i opracować strategię.


Po czym rozbiegły się po stole, a każdy z Wielkanocnych Zajączków znalazł sobie wygodny zakątek.


Uważne przyglądały się, co się przy stole dzieje - jeden patrzył Mamie na ręce, kiedy dzieliła święconkę i sprawdzał, czy każdemu po równo przydziela.


Inny pilnował faszerowanych jajek i czuwał, aby za szybko nie zniknęły ze stołu, bo przecież musiało wystarczyć ich też dla jego przyjaciół!


Dwa inne stanęły przy sałatce i nie pozwalały nikomu jej zjeść. A jeszcze inne dwa stanęły przy kieliszku z winem i postanowiły walczyć do upadłego, ale obronić trunku!


I nikt nie mógł nic na to poradzić! Nawet Tata zrezygnowany stwierdził, że mogą już Wielkanocne Zające zostać na stole, trudno - jakoś się pogodzimy.


Ale nie ma to, jak pomysłowe Dziecko! Amelka siadła przy stole, przyjrzała się inwazji Wielkanocnych Zajączków i pomyślała przez chwilkę, co by tu można z nimi zrobić...?


I w końcu dzielne Dziecko objawiło swoją drapieżną naturę i pożarło jednego Wielkanocnego Zająca dla przykładu, co od razu poskromiło jego ziomali!

I tym sposobem Wielkanocne śniadanie zostało obronione i mogli je zjeść ludzie! :)

THE END!

Brak komentarzy: