czwartek, 8 kwietnia 2010

Wyścigi gąsienic

A kto to wymyślił, aby "gąsienica" pisać przez jedno "n"? Jakoś to dziwnie wygląda.
Brzmi zupełnie, jakby było przez dwa "n". Język polski jest czasami taki nielogiczny...

Amelka ostatnio, kiedy u nas była, zarządziła, że robimy wyścigi. Ale nie takie zwykłe wyścigi, tylko wyścigi gąsienic.
Jakby ktoś nie wiedział, jak można szybko zamienić się w gąsienicę, to podaję prosty przepis: kładzie się na podłodze koc, po czym kładzie się na tym kocu samemu i zawija się szczelnie w koc od góry do dołu, wystawać może tylko głowa. Po czym takie gąsienice ścigają się suwając do przodu, niczym prawdziwe gąsienice. Czyli w praktyce wygląda to tak, że podnosi się dupkę spętaną kocem i się w ten sposób przesuwa ciało do przodu.
Uwaga! Nogi odjeżdżają do tyłu, więc w efekcie nie posuwa się wcale do żadnego przodu, tylko tkwi się w miejscu przez baaardzo długą chwilę i baaardzo wiele prób, zanim opanuje się jako taką technikę.
Wygląda to komicznie, śmiechu jest przy tym mnóstwo i zabawa przednia.
Wyścig numer jeden - Amelka i Justynka. Jedna młoda zwinna gąsienica, druga cokolwiek starawa i niezbyt sprawnie poruszająca się.

Gąsienice wystartowały!


Idą łeb w łeb!


Stara gąsienica wysuwa się na prowadzenie!

Ale młoda gąsieniczka szybko ją dogania!

Stara gąsienica pada na polu walki wyczerpana wysiłkiem, młoda gąsieniczka czeka na nią, bo co to za wyścig w pojedynkę!!

Uwaga! Czołgają się dalej! Znów równo! Skupione na tym, która jest o milimetr bardziej wysunięta do przodu ma milimetrową szansę na wagę złota, aby wygrać!

Jest!! Linia mety, wypadająca na progu kuchni została przekroczona!!
Wygrała oczywiście młoda zwinna gąsieniczka, na którą wszyscy stawiali!
Stara gąsienica, która nawet nie potrafi napisać "gąsienica" dostaje nagrodę pocieszenia.
Ale obie są zadowolone - młoda, bo wygrała, stara, bo wyścig wreszcie dobiegł (to słowo zdecydowanie jest nieadekwatne do sposobu, w jaki poruszały się gąsienice) końca.


Brak komentarzy: