sobota, 10 kwietnia 2010

Zestaw na pocieszenie

Just postanowiła wysłać mi paczuszkę.
Zapowiedziała w mailu, że wysłała mi coś niewielkiego zwyczajną pocztą, po czym zabrała się na swój pięciogwiazdkowy wyjazd urlopowy.
Przesyłka nie przychodziła. Zaglądałam do skrzynki codziennie, zaintrygowana, co tez to może być, wypatrywałam, ale jak paczki nie było, tak nie było.
Po tygodniu przyszła do nas kartka pocztowa z pozdrowieniami od Just z Madery i tu listonoszka wykazała się przytomnością umysłu i znajomością nazwisk, bo kartka była zaadresowana na mieszkanie nr 89 zamiast 83, a mimo tego trafiła do naszej skrzynki pocztowej. Paczki nadal nie było.
Poprosiłam więc Łukasza, aby zapytał na poczcie czy nie ma czegoś na nasze nazwisko, co mogło być wysłane na zły numer mieszkania, ale pani na poczcie nie znalazła nic.
W międzyczasie Just wróciła z wojaży, a paczka… wróciła do nadawcy z adnotacją, że kod pocztowy (lubelski) nie zgadzał się z miastem, bo wpisane było Lubin zamiast Lublin.
Że to jest komiczna sytuacja, to jedna sprawa. Ale, po co poczcie te kody pocztowe, skoro wcale nie decydują o wysłaniu paczki? Każą je wpisywać i list bez kodu nie pójdzie, ale z kodem też nie jest gwarantowane, że dojdzie. Trąbią o tych kodach na prawo i lewo, „Wpisujcie kody!”, a nawet jeśli człowiek kod wpisze, to i tak miasto okazuje się ważniejsze.
A to taki czeski błąd był. Zabrakło jednej literki. Widocznie Just przy adresowaniu przesył ki była już jedną nogą na wakacjach. :)
Na dostarczenie paczki znalazła jednak skuteczny sposób, bo podała mi ją przez brata, który u nas pracuje.
Przesyłkę dostałam wczoraj. Zapakowana w śliczne zielone pudełeczko z kokardką, a w środku.. Zestaw przetrwania! Na czarną godzinę i czarny humor!
Coś słodkiego, coś z procentem na znieczulenie i coś miłego z Audrey Hepburn. :)
A do tego nasionka strelicji, bo powszechnie wiadomo, że nic tak skutecznie nie odgania złego nastroju, jak pożyteczne zajęcie. A z tego, co pisała Just, przygotowanie tych nasionek do włożenia w ziemię jest zadziwiająco pracochłonne.
Just – dzięki bardzo! :) Po wielu perypetiach przesyłka dotarła, a teraz będzie czuwać nad moim nastrojem w razie pogorszenia, na pewno mi pomoże go poprawić. Już nawet mam plan! Najpierw coś słodkiego, potem coś na znieczulenie i preparowanie włochatych nasionek. :)

Brak komentarzy: