czwartek, 22 stycznia 2009

Odliczanie końcowe : 4 z 52

I przed nami kolejny piątek. Kolejny łikend się zaraz zacznie, kolejny tydzień się kończy.
To już czwarty tydzień tego roku. Strasznie szybko mija styczeń, to zastanawiające, co dziejen się z tym czasem, że wydaje się płynąć coraz szybciej? Dni lecą błyskawicznie. Jeden za drugim, jeden za drugim. Zaczynają się i kończą, jakby między tym nic nie było.
W pracy osiem godzin mija bez większego wysiłku. Może to świadczy o tym, jak bardzo wciąga mnie praca i że jest bardzo pasjonująca, skoro rano zasiadam przed komputerem, otwieram skrzynkę pocztową, Mozillę, worda, kilka innych programów i... po chwili okazuje się, że już czas isc do domu. W międzyczasie pójdę na przerwę śniadaniową i ploteczki z koleżanką, potem zjem coś na lunch (bo obiadem nie można nazwać kanapki) i wypiję kawę z mlekiem. Trzy przystanki w drodze z domu - do domu z powrotem.
Czasami marzę o tym, aby doba miała tak z 35 godzin. Wtedy mogłoby wystarczyć czasu na wszystko to, na co teraz brakuje. Wysypiałabym się codziennie, potem szła bym popracować te 8h... policzmy - 9h snu, 8 pracy + 1h na wstanie, 1 na powrót z pracy do domu z rundką po sklepach... to już upłynęło 19h. Zostaje nam 16h. W sam raz na zwykłe zajęcia domowe, coś upichcić smacznegona obiad, coś sprzątnąc, chwila odpoczynku, no powiedzmy, że zajęło by to z 4h. Zostaje 12h. Dwanaście spokojnych godzin, kiedy nie ma już nic do zrobienia, wszystkie obowiązki załatwione i można zająć się wszystkim tym, na co zazwyczaj nie wystarcza czasu. Rozmowy z przyjaciółmi przez telefon, spotkania ze znajomymi, jakieś zajęcia sportowe, pisanie maili, bloga, wszystkie te rzeczy, które czekają na swoją kolejkę : filmy, książki, czasopisma...
Na razie nie mam za wiele obowiązków na co dzień, więc niby powinno mi czasu wystarczać na wszystko. A jednak nie wystarcza....
Wspaniale było studiować - na studiach dziennych jest mnóstwo wolnego czasu. Zwłaszcza na naszej pedagogice, gdzie nie przepracowywaliśmy się za bardzo. To były piękne czasy ! Długie spotkania ze znajomymi, godziny spędzane w knajpkach, można było snuć się po sklepach albo po mieście i nigdzie się nam nie spieszyło. Znajomi zawsze mieli czas i ochotę, aby gdzieś wyjść.
No ale - nie trzeba było siedzieć kamieniem 8h dziennie w pracy, to znacznie wydłuża dobę :)
Teraz winę za brak czasu zrzucam wygodnie na wciągające seriale, które oglądam. Kiedyś zrzucałam na książki, od których nie mogłam się oderwać. Potem na intensywne życie towarzyskie... Hmm... zawsze znajdzie się jakiś pochłaniacz czasu... Ale fakt faktem - odkąd zaczęłam pracować na etacie - doba skurczyła się dramatycznie !
Ciekawe czy gdyby doba miała 35 h, marzyłabym, aby miała 50 ? A może kiedyś doba miała 12h i ludzie marzyli, aby była dłuższa....

Brak komentarzy: