środa, 21 stycznia 2009

Na bieżąco w kontakcie

Stwierdziłam, że jestem uzależniona od poczty mailowej.
Uświadomiłam to sobie dwa dni temu, kiedy w pracy ktoś z naszego zespołu podpytywał nas jak często używamy poczty prywatnej. Było to potrzebne, aby nabrać rozeznania w związku z jakimś projektem - zagadnienie brzmiało : jak często nasi klienci mogą używać swoich skrzynek prywatnych.
My w pracy jesteśmy zalogowani do poczty służbowej cały czas i na bieżąco sprawdzamy pocztę.
Non stop on line.
Ponieważ mamy dostęp do internetu - możemy również być na bieżąco ze swoją prywatną skrzynką mailową. Ja jestem. Sprawdzam ją w każdej przerwie, a czasem po prostu mam otwartą zakładkę w przeglądarce, gdzie jest sobie zalogowana poczta. Nie przeszkadza mi to w pracy, a przy okazji widzę czy dostałam maila czy nie. Gmail ma tę zaletę, że odbiera pocztę często, a jeśli coś przyjdzie, pojawia się odpowiedni nagłówek na zakładce w Mozilli, albo na windowsowym pasku zadań i świetnie widać, kiedy w skrzynce jest nieprzeczytana wiadomość. Sprawdzenie polega wtedy na szybkim rzucie okaz na prostokącik z otwartym gmailem i już widzę, czy jest coś do przeczytania czy nie.
Mailuję z kilkoma osobami regularnie, a z jedną koleżanką prawie codziennie rozmawiamy w mailach wysyłanych sobie z pracy. To jest bardzo miłe, wiedzieć, że jest życie na tej planecie, poza własną pracą i czterema ścianami, w których spędza się bite 8 godzin każdego roboczego dnia. Takie malutkie okienko na świat. Czasem działa to jak wentyl bezpieczeństwa - jeśli któraś z nas się wkurzy - można się pożalić, albo pokpić z sytuacji z kimś spoza firmy i kręgu osób, z którymi przesiadujemy tam godzinami każdego dnia.
Wracając do pytania o to jak często zaglądamy do naszych prywatnych skrzynek - ktoś powiedział, że raz dziennie, następny, że 2 lub 3 razy w tygodniu, kolejna osoba podobnie, inna raz dziennie ściąga pocztę outlookiem z serwera na komputer.
W tym momencie nie byłam pewna o czym my tak naprawdę rozmawiamy.
Czy to są jakieś specjalne skrzynki pocztowe, gdzie rzadko pojawia się nowy maila, a nikt ze znajomych na nie nie pisze, bo jest to mało używany adres mailowy, którego właściciel nie podaje? Może to jakieś skrzynki na serwerze bankowym, o których ja nic nie wiem, a które są zakładane klientom? Może jakimś uprzywilejowanym klientom tylko? W głowie narysowało mi się już przynajmniej 5 podobnych scenariuszy, więc nie wiedziałam, czy powinnam się w ogóle włączać do dyskusji. W tym momencie pytanie padło do mnie.
- Mailowe skrzynki prywatne ? - zapytałam
- Tak. - padła odpowiedź
- Takie własne zwyczajne ? - upewniłam się.
- Tak.
No to już byłam zszokowana. Jak można sprawdzać pocztę raz na dzień, albo rzadziej ?? Jak to możliwe, kiedy mamy dostęp do internetu w domach i w pracy ?
- Ja sprawdzam pocztę kilka razy dziennie. - powiedziałam zastanawiając się na ile to jest prawda. Powinnam była powiedzieć kilkadziesiąt razy dziennie. Bo zdecydowanie nie kilkanaście ! - Jestem uzależniona od poczty ! - uświadomiłam sobie.
Takie proste pytanie, niewinny sondaż, który pomaga w wykonaniu swojej pracy - a taki szokujący rezultat. Zastanowiło mnie to.
Po pierwsze - minęły już trzy dni od tego quizu, a ja nadal jestem w szoku, że ludzie mogą sprawdzać pocztę TAK rzadko. Raz na kilka dni !!?? Czy oni nie piszą z nikim maili ? Nie mają kontaktu na bieżąco z nikim ? Nie dostają wiadomości na te swoje skrzynki ? A może nikt do nich nie pisze, poza wszędobylskim panem Spam...
A po drugie - minęły już trzy dni, a moje uzależnienie nie maleje i nadal otwieram pocztę przy każdym przycupnięciu koło komputera, a w pracy sprawdzam ją co chwila. No, może poza tym, że dzisiaj byłam pochłonięta przygotowywanym projektem i czas mi umykał tak szybko, że mijały prawie całe godziny między jednym sprawdzeniem poczty a drugim. Ale w zasadzie to standard. Pomimo nawału pracy w pracy i tak w każdej wolnej chwili otwieram skrzynkę.
Chyba powinnam się z tego leczyć... Ale jak każdy uzależniony - ponieważ mój nałóg sprawia mi przyjemność - więc nie chcę się go pozbywać.
Dostaję na swoją uzależniająca skrzynkę maile z wieściami od znajomych i opowieściami, co u nich słychać, czasem krótkie, czasem długie, czasem zabawne, a czasem smutne. Dostaję śmieszne maile, które każdy przesyła dalej, aby ktoś inny też miał chwilę radości, czasem zdjęcia, jestem na bieżąco z życiem wielu osób, których nie widuję często. Mimo odległości nasza znajomość nie słabnie, a wręcz przeciwnie.
Uwielbiam to, że można przez malutki komputerek, za pomocą magicznego internetu być częścią czyjegoś życia i móc się do kogoś odezwać w każdej chwili kiedy ma się na to ochotę, albo się tego potrzebuje !
Do czego innego może służyć skrzynka mailowa ?
Otrzymywanie reklam, spamów i wyciągów elektronicznych jest zdecydowanie drugorzędną rolą skrzynki. Być może, gdybym tylko takie maile dostawała, to też sprawdzałabym ją raz na trzy dni...
Więc po zastanowieniu - sama już nie wiem - czy jestem uzależniona od skrzynki mailowej czy od bycia w kontakcie ze znajomymi.... W końcu ta druga opcja jest całkiem zdrowa i nie kwalifikuje się na odwyk. Może wiec nie mam czym się martwić... :)

Brak komentarzy: