niedziela, 28 listopada 2010

Wspaniała porada

Jest taka osobniczka Magda Gesler. Nie wiem czy przez jedno czy przez dwa s, mniejsza z tym.
Taka pulcułowata blondyna, która lubi wszystkich rozstawiać po kątach i wymądrzać się, co i jak powinno być ugotowane, a przy tym i: jak podane, i ogólnie wszystko wie najlepiej.
Na marginesie ostatnio pewna osobniczka opowiadała, jak to wybrali się ze znajomymi do restauracji owej Magdy i jak to wyszli stamtąd głodni, ale lżejsi o ciężkie pieniądze. Bo za mikroskopijne porcyjki ładnie zaserwowanych dań, w restauracji trzeba było słono zapłacić. Standard. Takie snobistyczne miejsce do nabijania portfela właścicielce.
Magda Gesler w osotanim swoim telewizyjnym programie przyjechała do Lublina do Czarciej łapy. Program był w ten łikend w TVi wczoraj widziałam jego fragment u rodziców. Akcja w ogóle odbyła się tak, że wujek Rysio wysłał Tacie z Katowic SMSa, aby Tata włączył sobie TVN czy inny jakiś kanał. Tata włączył, a tam lubelska restauracja.
Dzisiaj ten odcinek był szeroko komentowany w pracy, akurat Łukasz miał okazję usłyszeć co, kto myśli na ten temat.
Otóż Magda G. błysnęła rewelacyjną kreatywnością i wywróciła Czarcią Łapę do góry nogami. Albo może - wyniosła ją z czeluści piekieł w anielskie niebiosa i pewnie oczekuje, że będzie jej za to chwała?
Oznajmiła, że po pierwsze nazwa Czarcia łapa nie podoba się jej i trzeba ją zmienić na jakąś tam anielską kuchnię. A po drugie, to nie podoba się jej wystrój wnętrz, bo na ścianach są sceny z czartami. I co? Trzeba te malowidła przykryć scenami z aniołkami!!
Jak na mój gust, to powinna poprzestać na krytykowaniu jedzenia, bo na tym - może i się zna. Ale krytykowanie wystroju wnętrz i folkloru miejscowego niech sobie odpuści, bo dzięki swoim pomysłom pozbawiła to miejsce tej charakterystycznej malowniczości, jaka wiązała się z nazwą Czarcia łapa i wszystkim, co się za tą nazwą kryło. Lublin ma od dziesięcioleci legendę o Czarciej łapie, odbitej na sędziowskim stole.
Teraz ta restauracja ma się przerobić na jakąś kuchnię anielską. Nie żartuję, taki rewelacyjnie odkrywczy pomysł miała Magda G., która najwyraźniej wszystko przerabia na jedną modełkę.
Szczerze mówiąc, to mnie to wkurzyło.
Pochodzę z Lublina i Czarcia łapa była zawsze obecna na Starówce, nierozerwalnie związana z miastem, Starówką i historią Lublina. I po jakiego pierona trzeba robić z niej knajpę na modłę włoską?
Jak ktoś chce mieć włoską knajpę, to zakłada włoską knajpę, a nie kupuje Czarcią łapę.
Właściciele ten restauracji nie wykazali się siłą charakteru, bo podobno już koło nazwy Czarcia łapa na knajpie wisi szyld z anielską nazwą. Rewelacja...
Proponuję, aby nic w Polsce nie zachowało typowo folklorystycznego charakteru. Po co? Miejmy same takie sieciowe i zagraniczne knajpy. Będzie tak wspaniale! Same włoskie, albo egipskie, albo Geslerowe. Jakiekolwiek, aby tylko nie bodły nas naszą własną kulturą.
Może Magda Gesler bała się, że jakiś diabeł zejdzie z fresku i kujnie ją w dupkę widłami za jej niekonstruktywną krytykę? Należało by się jej.
Mam nadzieję za to, że te anioły na ścianach będą grubymi cherubinami, z oponkami na nogach i brzuchu i że od patrzenia na nie człowiekowi będzie odbierało apetyt.
Osobiście uważam, że to jest upadek Czarciej łapy. Byliśmy tam jakiś czas temu, kiedy nowi właściciele zmienili wystrój i wymalowali na ścianach czarty. W restauracji dominowały piekielne kolory - czerwone siedzenia, ciemne ściany, szary i czarny. Bardzo było klimatycznie. To przemawiało do wyobraźni. Czuło się tą legendę wszechobecną w tym lokalu i bardzo mi się to podobało.
Skoro tak potulnie posłuchali rady Magdy Gesler i zamieniają się w anioły, to ja tam więcej się nie wybieram. Aniołów jest wszędzie pełno. Teraz już jest czas przedświąteczny i przez najbliższy miesiąc aniołów i Świętych Mikołajów będzie wszędzie na pęczki. Wielka mi oryginalność...

Brak komentarzy: