niedziela, 28 listopada 2010

Wbrew planom

Łukasz przekonał się po raz kolejny, że życie i nasze plany najczęściej nie idą ze sobą w parze.
Krąży po świecie taki bardzo popularny cytat Johna Lennona na ten temat:

Życie to jest to, co przytrafia ci się, gdy zajęty jesteś robieniem innych planów.

Life is what happens to you while you're busy making other plans.
John Lennon, "Beautiful Boy"

Jakie to prawdziwe, nieprawdaż?
Ja w tym roku przekonałam się, że swoje plany można sobie między bajki włożyć. Życie toczy się swoim torem i pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, przyspieszyć, zrobić po swojemu. Nie zawsze się nam to podoba, ale zazwyczaj jest w tym szaleństwie jakaś metoda. Ukryta strategia. Nie może być tak, jak chcemy, bo ma być inaczej i nasze plany kolidują z tym masterplanem. OK. Jeśli czegoś nie da się zmienić, trzeba to zaakceptować.
Jest też takie inne powiedzenie, bardzo prawdziwe: uważaj o co prosisz, bo możesz to dostać. W domyśle: i może nie wyjść ci to na dobre. Clou tego wszystkiego jest takie, że najlepiej jest płynąć z prądem. Na wszystko w życiu przychodzi czas, a jeśli się wyrwie z czymś za szybko, to cała para pójdzie w gwizdek i nic się nie zdziała.
Ale w oderwaniu od tych głęboko filozoficznych rozważań, opowiem, jak to Łukaszowi życie spłatało psikusa.
Organizują w pracy Mikołajki. To taka tradycja wydziału Łukasza, że co roku jest lista chętnych na Mikołajki, potem jest losowanie, kupowanie prezentów i wręczanie ich przez Świętego Mikołaja. W zeszłym roku to nawet Łukasz był Świętym Mikołajem. Jakoś wyleciało mi to z pamięci i dopiero Rafał ostatnio mi przypomniał, że przecież mam zdjęcie sprzed roku u Mikołaja na kolanach. Ano mam!
W tym roku Łukasz umyślił sobie, że do prezentu, który kupi tej osobie, jaką wylosuje, dołoży miniszamponiki. Mamy takie miniszampony i można je faktycznie wykorzystać, jako dodatek do prezentu. Łukasz więc postanowił, że dołoży je do prezentu, bez względu na to, czy to będzie prezent dla dziewczyny, czy dla chłopaka. A że wiadomo - dziewczynie łatwiej jest coś kupić, więc liczył, że wylosuje jakąś koleżankę i
już miał listę potencjalnych prezentów dla płci pięknej.
No i pech! Łukasz wylosował chłopaka.
Cały więc biznes plan na prezent diabli wzięli (może ci sami diabli z Czarciej łapy!?)!
Ale mało tego! Nie dość, że jest to chłopak i teraz nie wiadomo, co mu sprezentować, to w dodatku jest to jedyna osoba, której nie można do prezentu dołożyć miniszamponików! Bo ten chłopak nie ma włosów, jest całkiem łysy.
Stwierdziłam, że skoro Łukasz chce, może mu na upartego te miniszamponiki dać. Najwyżej kolega się obrazi, a szampony zużyje na pranie w nich skarpetek. Ale był to tylko żart.
Nie mniej jednak cała ta sytuacja jest komiczna. I brutalnie udowadnia, że Lennon miał rację - życie przydarza się nam na przekór naszym planom. Lepiej więc nie planować, tylko płynąć z prądem... :)

Brak komentarzy: