wtorek, 23 listopada 2010

Skutki uboczne

A więc: od dłuższego czasu ciężko harowaliśmy.
Wiadomo: nadmiar pracy może doprowadzić do... ciekawych przypadków.
Po trudach i znojach, ciężkiej pracy, nadgodzinach, setkach odebranych telefonów - końcu nadszedł dzień, kiedy zaczęliśmy spuszczać powietrze z siebie, bo już nasze przejęcie sprawą doszło do granic wytrzymałości. Niestety tego dnia trzeba było przyjść do pracy na 7 rano. Trochę wcześniej, niż zazwyczaj.
Tego pięknego ranka, mój budzik zadzwonił o 5.30. Używam budzika w komórce. Budzik zadzwonił, a ja szybko sięgnęłam po komórkę, nacisnęłam guzik i... przyłożyłam ją do ucha, aby odebrać. Już nabierałam powietrza w płuca, aby powiedzieć "Słucham", kiedy uświadomiłam sobie, że nie odebrałam połączenia, tylko wyłączyłam budzik... Ja już zaczynam, jak ten pies Pawłowa, reagować na dzwonek odruchowo.
To mi się skojarzyło z tym człowiekiem, który dostał nagrodę Darwina - to są nagrody przyznawane za najgłupszy sposób na śmierć. Pewnemu człowiekowi zadzwonił rano telefon. Pech chciał, że na nocnym stoliku trzymał on pistolet. I gość pomyłkowo wziął pistolet, zamiast telefonu, przyłożył do ucha, aby odebrać i... wypalił sobie w głowę.
Oto, co może stać się z człowiekiem, kiedy nie jest do końca przytomny.
Opowiedziałam o swoim poranku w pracy, na co Maciek pocieszył mnie, że jemu też już odbija, bo w nocy gada o karcie kredytowej. Dopiero po jakimś czasie pochwalił się, co dokładnie mówił, a mianowicie: "Moja ty karto kredytowa...". Nic dziwnego, że żona mu to wypomniała rano... :)

Brak komentarzy: