sobota, 2 stycznia 2010

Postanowienia noworoczne

No, macie już postanowienia noworoczne? Już najwyższy czas.
Łukasz stwierdził w sylwestra, że on dopiero w tym roku dowiedział się skądś tam, że w ogóle robi się coś takiego, jak postanowienia noworoczne. Hmm...
Zdziwiłam się, że do tej pory o tym nie słyszał.
W literaturze kobiecej o postanowieniach noworocznych jest zawsze głośno. Zwłaszcza pod koniec roku- w każdej gazecie namawiają do postanawiania sobie że np. schudnie się z 5 kg, albo będzie się regularnie ćwiczyć, albo że się rzuci palenie. \Cokolwiek, byle bez widoków na większe powodzenie - nadaje się na postanowienie noworoczne.
Bo właśnie taka jest dla mnie idea postanowień noworocznych. Cały ich urok tkwi w tym, że po Nowym Roku jest co łamać.
Na koniec starego roku mamy taką idealistyczną wizję siebie; twardo obstającej przy swoich noworocznych postanowieniach, jakkolwiek wymagające by one nie były. Czyli po Nowym Roku nagle powinniśmy zrobić się bardzo systematyczni, wytrwali, pracowici, konsekwentni i twardzi. Nagle powinniśmy zmienić z dnia na dzień, albo raczej z nocy na dzień swoje przyzwyczajenia, pokonać swoje słabości i nie poddać się na pierwszym zakręcie.
Urocza wizja osobistej metamorfozy, aczkolwiek zupełnie nierealna.
To taki mit - ja doskonała: po Nowym Roku dotrzymuję swoich noworocznych postanowień.
A tymczasem po pierwsze postanowienia noworoczne muszą być wielkiego kalibru, bo taka jest ich natura. To powinno być nie byle co, aby nadawało się na postanowienie noworoczne.
A po drugie pierwszy zakręt pojawia się już w Nowy Rok, kiedy to budzimy się rano zmęczeni imprezowaniem przez większą część nocy, rozleniwieni trwającym świętem, kompletnie zdemotywowani i pierwsze co sobie myślimy o swoich noworocznych postanowieniach, to że zaczniemy ich dotrzymywać od jutra. No bo kto w Nowy rok ma na to siłę...? :) No właśnie.
A po Nowym Roku różnie to bywa, może się niektóre udaje przez jakiś czas pociągnąć, napawa to zawsze ogromnym optymizmem, zawsze jednak nadejdzie ten dzień, kiedy się rzuci swoje noworoczne postanowienia w diabły i przestanie się nimi napędzać swoje wyrzuty sumienia.
I co? I trzeba doczekać do kolejnego sylwestra, aby zabawa zaczęła się od nowa.
Najsłynniejsze postanowienia noworoczne robiła Bridget Jones - chyba wszyscy ją znamy. To taka kobieta w krzywym zwierciadle, ale ile w tej postaci jest prawdy - to tylko kobiety wiedzą. Złamała swoje zaraz w pierwszych dniach stycznia i to jest właśnie to, co kobiety świetnie potrafią. Taki międzynarodowy kobiecy sport. Doroczne igrzyska w robieniu i łamaniu noworocznych postanowień. :)
Ja na ten rok mam całe stado noworocznych postanowień.
Jedno już zdążyłam złamać, bo zwyczajnie zapomniałam, że je zrobiłam. Nie szkodzi. Ponieważ to był Nowy Rok, to sobie wybaczam i daję kolejną szansę od dzisiaj.
Dwa moje postanowienia noworoczne są ze sobą sprzeczne, bo jedno zaplanowałam sobie gdzieś w środku grudnia, a pod koniec zmieniłam diametralnie zdanie. Teraz mogę sobie wybrać, które mi bardziej pasuje.
Kolejne dwa są powtórką z zeszłego roku, bo jakoś się nie udało ich dotrzymać... No dziwne, nie? :)
Wszystkie dumnie zajmują kolejne miejsca na mojej liście noworocznych postanowień i czekają, że zacznę je wypełniać.
Nie wiem, jak one, ale ja odczuwam swoisty dualizm w tej kwestii. Z jednej strony mam nadzieję, że ich dotrzymam, albo że dotrzymam ich przynajmniej przez jakiś czas. A z drugiej, to nie urodziłam się wczoraj, więc w głębi duszy wiem, że bardzo się do tego przykładać nie będę.
W końcu na tym polegają noworoczne postanowienia. Są jak fajerwerki i zimne ognie - piękne, ale trwają krótko. I za rok można znów po nie sięgnąć. :)

1 komentarz:

marko pisze...

Mysle ze kazdy je ma! jak z postanowieniami bywa moze nie wszystkie bywaja rzeczywiste, czesto nadrabiamy wyobraznia to mysle ze kazdy dzien ma w sobie jakies postanowienie!