czwartek, 7 stycznia 2010

Pasjonująca lektura

Pewna Dziewczynka postanowiła czytać codziennie książkę w ilości więcej niż kilka linijek na raz. Jest to całkiem dorosła Dziewczynka, która pracuje ciężko i często od wyjścia rano z domu, do chwili powrotu z pracy – mija jej cały Boży dzień.
Poza tym w pracy ma dużo spraw do załatwiania na mieście, robi więc wiele pieszych wycieczek i gania po Lublinie wzdłuż i poprzek często od rana do wieczora. Przez to jej butki zużywają się w tempie ekspresowym i albo odpadają jej podeszwy od balerinek, albo jej przemakają kozaki... Mimo przeciwności losu jest dzielna i pracowita i się nie poddaje.
Przed snem Dziewczynka więc codziennie czyta. Z zacięciem i wytrwałością, albo – jak to było w ulubionym wierszyku mojego Taty: „z wytrwałością i mozołem”. Tyle, że wierszyk dotyczył Bazyliszka piszącego poematy. Przy czarnej kawie.
Bazyliszkowi jednak lepiej szło to pisanie poematów, niż Dziewczynce idzie czytanie książek.
Kilka dni temu napisała mi w mailu, że poprzedniego wieczoru pomimo ogromnego zmęczenia – była twarda i zmusiła się do czytania. Po jakimś czasie jednak zorientowała się, że... nie wie co czyta!
A poza tym kleiły się jej oczka, więc poszła spać.
Skomentowała to potem tak, że musi kupić ciekawszą książkę, bo ewidentnie ta nie jest wciągająca, skoro można czytać ją bez przyswajania treści.
Rozsądniejsze wydawało by się w tej sytuacji wypoczęcie, no ale można spróbować też zmienić książkę. :)
Wczoraj znów zapytałam Dziewczynkę, jak idzie jej to czytanie, na co odparła, że dzielnie nie poddaje się i czyta po 10 stron co wieczór. Ale dalej nie czuje wielkiej satysfakcji z tego czytania, książka jej nie wciąga i czytanie żadną pasjonującą przyjemnością nie jest.
A co najciekawsze - co czyta! Przyznała się, że czyta o odkryciach archeologicznych w Egipcie!
Hmm… Jak by to powiedzieć… To musi być porywająco wartka akcja w tej książce!
Na odgrzebanie jednego centymetra szczątków starożytnego Egiptu przypada średnio z tysiąc mozolnych machnięć pędzelkiem. Prawda, że to musi wciągać?
Machnięcie w lewo, machnięcie w prawo. Trzy ziarnka piasku na lewo, trzy ziarnka piasku na prawo…
Och, jaką ekscytującą powieść można o tym napisać!! A jakie będą zaskakujące zwroty akcji!! Archeolog macha pędzelkiem i przez pięć tysięcy kolejnych machnięć myśli sobie, że odkopuje właśnie kości starożytnego Egipcjanina, już snuje domysły, jak też mógł on zginąć! A może to ofiara jednej z Biblijnych plag, dzięki którym wyzwolił się spod Egipcjan Naród Wybrany! Ale po pięć tysięcy pierwszym machnięciu pędzelka okazuje się, że to jednak nie jest żaden starożytny Egipcjanin, tylko… kawałek glinianego naczynia. I cała fascynująca przygoda starożytnego Egipcjanina idzie w niepamięć… :)
Hmm… ten pomysł z kupieniem sobie lepszej książki nie był wcale taki zły! :) Może tym razem trzeba celować w coś bardziej beletrystycznego, a nie popularno-naukowego… ;)
A może się zamienimy? Ja dam ci Dziewczynko jakąś moją książkę, która cię zainteresuje, a ty mi dasz tą o wykopaliskach w Egipcie, bo mi by ona w sam raz przydała się do usypiania... Miałabym moje problemy z zasypianiem z głowy. :)

1 komentarz:

Nomad pisze...

A Indiana nie był fascynujący, to przecie też archeolog. A książka Uczeni, mikroby i coś tam jeszcze? Też była o archeologi. O wszystkim można napisać fascynującą książkę