niedziela, 22 sierpnia 2010

Żałośni złodzieje

Jest takie powiedzenie: gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Każdy zna, wiadomo o co chodzi.
A czy jest jakieś powiedzenie w stylu: gdzie ludzi kilkoro, tam złodziei sporo?
Nie ma? Więc ja właśnie takie wymyśliłam.
Dlaczego?
Dlatego, że u nas w pracy nie ma aż tak wiele ludzi, abyśmy byli anonimowym tłumem, a mimo wszystko jest pełno złodziei. Albo jest kilku złodziei prężnie działających.
I to jakiego kalibru złodziei! Takich miernot, których rasowi złodzieje by się powstydzili.
Złodzieje u nas w pracy kradną głównie jedzenie z lodówki i szafek.
Kiedyś było takie przekonanie, że jedzenie można ukraść bez grzechu. Bo to taka walka o byt, konieczność do przeżycia, komuś się źle wiedzie, albo nie wiedzie wcale i musi kraść kapustę z czyjegoś pola, aby przeżyć. Ok. Jeśli była bida z nyndzą a kraju i plebs nie miał co do ust włożyć, albo jeśli po świecie błąkały się sieroty bez matki i musiały jakoś sobie radzić - ok. WTEDY kradnięcie jedzenia nie było grzechem. I można było na to przymknąć oko. Od jednej kapusty mniej na zagonie pan nie zbiedniał.
Ale jeśli przychodzi się do pracy, gdzie WSZYSCY przychodzą, aby pracować i zarobić pieniądze i gdzie WSZYSCY zarabiają, to nie ma usprawiedliwienia dla złodziejstwa.
Bez przesady!
Każdy wie, dlaczego z kuchni jedzenie znika. Nie dlatego, że ktoś przymiera głodem. Dlatego, że jest leniwy i nie chce mu się zadbać o to, aby przynieść sobie do pracy kanapki, albo mleko.
Albo dlatego, że nie ma wstydu i wyciąga komuś z pudełek herbatę, bo mu się nie chce zajść do sklepu i kupić sobie swojej.
Albo dlatego, że jest totalnym dupkiem i kradnie komuś nieotwartą puszkę pepsi.
Tak - jakieś trzy tygodnie temu, kiedy były wielkie upały, zamówiliśmy sobie jedzenie z KFC. W zestawie mieliśmy puszkę pepsi. Była tak ciepła, kiedy przyjechała, że nie było mowy o jej wypiciu ze smakiem. Więc schowałam ją do lodówki. Leżała tam max 2 h. Włożyłam ją koło 14tej, a po 16tej wychodziłam do domu. Lubię pepsi. Zapłaciłam za nią. Miałam na nią więc ochotę, tym bardziej, że rzadko piję takie gazowane słodkości i od czasu do czasu nabieram smaka. Wizja zimnej pepsi prosto z lodówki była kusząca. I co? Poszłam do lodówki tylko po to, aby się przekonać, że ktoś się już nią uraczył.
Nie widzę żadnych okoliczności łagodzących dla zwinięcia komuś z lodówki puszki pepsi. Tym się nie najesz, do picia masz cały dystrybutor wody obok, wiec draniu nic cię nie usprawiedliwia.
Drań mi tą pepsi ukradł.
Wczoraj w lodówce zostawiłam mleko. Świeżo-otwarte, 3/4 litra mleka. W lodówce zawsze jest moje mleko. Przynoszę do pracy co kilka dni, piję do kawy, czasem pijemy obie z Kariną. I co? Dzisiaj Karina chciała sobie mleka dolać do kawy. A mleka nie ma. Nie ma wcale! Nie to, że ktoś sobie trochę go odlał. Ktoś wypił trzy szklanki mleka i wyrzucił kartonik.
Marek w tym wszystkim znalazł pozytyw: dobrze, że złodziej wyrzucił kartonik, bo jakby zostawił pusty, to by było dopiero bezczelne.
Może. Ale ja zaglądając do lodówki w poszukiwaniu mleka czułam się przez chwilę, jakbym traciła rozum i miała jakieś złudzenia, że dzień wcześniej zostawiłam w lodówce ledwo otwarte mleko. Dobrze, że inni to widzieli, bo możliwe, ze doszłabym do przekonania, że coś mi się pomyliło.
Nie pomyliło mi się nic. Ktoś mi mleko wypił.
Nie tylko mi znika coś z lodówki. CO chwila pojawiają się maile ze skargami na to i apelami, aby ludziom nie wyjadać / nie wypijać z lodówki tego, co sobie tam zostawią, bo nie po to tam zostawiają.
Słowo daję, jak trzeba nie mieć honoru i godności, aby tak sie czyimś regularnie częstować??
W ramach zemsty myślę, że w przyszłym tygodniu będę miała problemy z jelitami, albo coś i będę potrzebowała środków przeczyszczających, które sobie zostawię w lodówce rozpuszczone w mleku albo w pepsi. Raz dwa się wyda, kto to wypija.
Złapie się dupek na gorącym uczynku. A raczej na sedesie.

4 komentarze:

Just pisze...

Heh. Pamiętam to jeszcze z moich czasów w Lu. Szczytem bezczelności było to, jak koleżance ktoś nadgryzł leżący w lodówce kawałek pizzy, który sobie tam schowała. W pudełku ujrzała taki nadgryziony. Czyżby złodziejowi pizza nie smakowała?
Justee, a może to kradną osoby na diecie, bo ktoś im powiedział, że kradzione nie tuczy???

marko pisze...

Niby żart ale tez nic nie dzieje się tylko i wyłącznie z przypadku czy tez z niewinnego stanu roztargnienia, w modzie sporo tez fobii, kto wie może ten ktoś został po prostu na to skazany ???

Unknown pisze...

Są kolejne ofiary. Teraz mleko wypili koleżance. Jak widać - głodni czy łakomi - nie próżnują.

Nomad pisze...

Dobrze, że nazywasz, to po imieniu. Ja w ogóle zauważyłem, że co w lodówce - jest traktowane jak "państwowe" czyli niczyje.