wtorek, 19 lipca 2011

Astra 1 - zabytek

Synek Ewy zna się bardzo dobrze na samochodach. Ma to po Mamusi.
Maluch ma 4 latka, no niecałe 5, a o samochodach wie już tyle, że niejednego dorosłego by zagiął. Jego wiedza z resztą jest systematycznie poszerzana, bo już od jakiś 2 lat mały rozpoznaje na drodze prawie wszystkie auta. Chyba nauczył się je rozpoznawać wcześniej, niż nauczył się mówić, bo czasami mam wrażenie, że ten maluch ma w głowie taką skrytkę z informacjami o modelach i markach aut.
Rozmawiając z nim, ja czuję się trochę, jak ignorant i często jestem w kropce i nie wiem, co małemu mam odpowiedzieć na jego bardzo rzeczowe pytania.
Najlepsze jest to, że jak Marcel kogoś poznaje, to zawsze pyta o to, jaki ma samochód. Taki ma zwyczaj, zupełnie zwyczajna rzecz, prawda? Imię, może być nazwisko, ale musi być samochód.
Ewa opowiedziała mi dzisiaj, o wczorajszej rozmowie z małym. Ewa ma potrzebę pochodzenia do klubu fitness. Zastanawiała się, jak to zrobić, skoro zaraz po pracy odbiera synka z przedszkola. Zaproponowałam jej, że mogę ja po pracy z nim zostać chwilę. Klub jest niedaleko pracy, potrzebne jej tylko pół godziny, karnet ma 10 wejść, wiec to nie dużo.
A jeszcze bliżej pracy i przedszkola jest wypróbowany plac zabaw, na który czasem Ewa wysyła małego, a my siadamy na ławeczce przy piaskownicy i plotkujemy. Ewa zezuje na Marcela, który bryka po tych drabinkach na placu zabaw, jak mała małpka. Nie ma więc problemu, możemy z Marcelem pobrykać po tym placu zabaw, zanim Ewa wróci z klubu.
Ewa więc wczoraj zapytała Marcela czy czasem mogłaby go odebrać ciocia (tfu! Żadna ciocia ale Ewa tak mnie tytułuje) Justynka. Marcel odparł na to, że tak, może. Po czym po chwili zapytał: a jaki ona ma samochód? Ewa odpowiedziała, że Opla Astrę. Na co mały zapytał jej: 2,3 czy 4?
Na to już Ewa zgłupiała i zabrakło jej odpowiedzi, ale z pomocą pospieszył jej mąż, informując małego szpiega, że 1. No pewnie, takie truchło, to tylko może być 1.
Marcel na to z entuzjazmem: 1? On jeszcze nie widział 1!
No i pewnie nie zobaczy, bo przecież nie jeździ! Ale ta rozmowa mnie tak rozbawiła! Mam tak stary samochód, że nawet dziecko takiego nie zna. Chociaż z drugiej strony mnóstwo jest takich jedynek na polskich drogach. Widocznie to taki rupieć, że nawet sobie nim mały nie zawracał głowy.Ale nie powiem, trochę to nawet było miłe, że dziecko się rozentuzjazmowało moją Astrą 1.
Ewa skomentowała to tak, że Mały ma chyba w głowie olej napędowy. Może i olej mu w głowie, samochody na pewno.:)

Brak komentarzy: