wtorek, 16 marca 2010

Zbliża się urlop

Idę od poniedziałku na urlop. Cały tydzień bez pracy. Co za błogie szczęście.
Ja się nie nadaję na dłuższe niepracowanie, ale myślę, że tydzień wytrzymam bezkolizyjnie.
Głupie to jest, bo kiedy siedzę dzień w dzień w pracy, to miło jest pomyśleć sobie, że niektórzy nie musza pracować, spędzają czas beztrosko na przyjemnych zajęciach i nie muszą odrabiać pańszczyzny na etacie. Miło jest sobie pomyśleć, że wołałabym korzystać z pięknej pogody za oknem, zamiast pisać specyfikację, albo klepać testy.
Ale jeśli mam wolne i nie mam zaplanowane różnych zajęć, to zaczynam głupieć. W skrajnych przypadkach budzę się rano z poczuciem bezsensu i braku celu w życiu. Wtedy to nawet nie chce mi się wstawać, bo myślę sobie, że kolejny dzień spędzony na bezrobociu mnie wykończy. W pewnym momencie wypoczywania nawet przyjemności się nudzą…
Dlatego ja jestem dedykowana tylko do zorganizowanego wypoczynku w postaci urlopu z konkretnym przeznaczeniem. Czasami nawet dwutygodniowy urlop wakacyjny mi zaczyna wychodzić bokiem.. Po czym wracam do pracy, zasiadam przed komputerem i zaczynam się po godzinie zastanawiać: co takiego bezsensownego było w wolnym dniu bez konkretnych zajęć?
Zawsze tęskni się za tym, czego akurat nie można mieć. Typowe, prawda? Natura człowieka jest trochę przekorna i rzeczy, które mamy doceniamy świadomie, a te których nie mamy doceniamy nieświadomie, bo są takie atrakcyjne, jako zakazany owoc, albo po prostu owoc poza naszym zasięgiem.
Na ten konkretny urlop mam już dwa plany. W pierwszy łikend wybieramy się z Mamą do Kielc do Babci Reginki. Zobaczę, jak jej te fiołki fikołki rosną… przy okazji przykleimy jej border do tapety, bo po baaardzo dluuugim oczekiwaniu OBI w końcu border sprowadziło i udało się Mamie go zakupić.
Potem dwa dni mam bez planów. Ale myślę, że wtedy się jeszcze nie zdążę zblazować na tyle, aby nad tym zacząć ubolewać.
A w środę wyruszamy na podbój Krakowa. Robimy sobie podróż sentymentalną, podobnie, jak rok temu i mamy w planach zwiedzenie kilku nowych miejsc i odwiedzenie kilku już nam znanych.
Na pewno pójdziemy do Muzeum Czartoryskich obejrzeć sobie portrety tych trzech sióstr Jagiellonek, które udają bliźniaczki. Poza tym musimy zjeść deser lodowy w lodziarni w Galerii Krakowskiej, najlepsze lody, jakie jadłam.
Znając Łukasza obejdziemy wszystkie księgarnie, jakie pojawią się na naszej drodze, pół kiosków z gazetami.
A poza tym – zobaczymy. Mamy kilka dni na zwiedzanie do soboty, więc odwiedzimy kilka miejsc. Już się cieszę na ten wyjazd.
Pogoda ma się zrobić wiosenna i ciepła, więc będzie przyjemnie spacerować. :)

Brak komentarzy: