poniedziałek, 31 maja 2010

Od Lalki do Ziemi obiecanej

I wysłuchałam całej "Lalki" B. Prusa, w wersji audiobook, przeczytanej przez Jarosława Gajewskiego. Do wczoraj Gajewski miał dla mnie bliżej niesprecyzowane imię na "J", w końcu Łukasz nauczył mnie, że to Jarosław.
Jarosław Gajewski przeczytał "Lalkę" genialnie! Jak jego się przyjemnie słuchało!! Mistrzostwo świata! Tak fajnie słuchało się też Sędrowskiego, Fronczewskiego, Zborowskiego i Anny Polony. Gajewski dołączył do czołówki czytaczy książek.
Bohaterowie "Lalki" w wydaniu Gajewskiego mieli każdy swój własny głos. Jak był Żyd, to Gajewski czytał po żydowsku, jak był Rzecki, to tak jak mówi stary człowiek, jak Wokulski, to tak dziarsko i tubalnie. Każdemu przypasował jakiś charakterystyczny i bardzo adekwatny sposób mówienia.
Łukasz śmiał się, że Gajewski czytał Żydów po żydowsku, Rzeckiego po rzecku, a Wokulskiego po wokulsku. :) Dokładnie tak!
Bardzo przyjemnie się tego słuchało, chociaż książka mnie trochę nudziła, a trochę drażniła na początku. No ale ja ogólnie nie lubię takich bohaterów, co sami nie wiedzą, co sami chcą od życia. Potem jednak, kiedy wątki się rozwinęły i nabrały tempa, bardzo mnie ta lektura wciągnęła. A już najbardziej na sam koniec, kiedy się Wokulski panną Izabellą zdrażnił i przejrzał na oczy.
"Lalka" była momentami bardzo zabawna. Najbardziej podobał mi się Pamiętnik starego subiekta, z tymi prześmiesznymi komentarzami Ignacego Rzeckiego, który na starość zakochał się w pani Stawskiej. To były najciekawsze fragmenty. Rzecki się Prusowi udał wybitnie, najlepsza postać w całej książce.
Po "Lalce" przyszła pora na "Ziemię obiecaną" Reymonta. Czytali ją w radiu w programie 2gim, podobnie z resztą, jak "Lalkę".
"Ziemię obiecaną" czyta Malajkat. Niestety czyta średniawo. Sama książka jest bardzo fajna i wciąga mnie od samego początku, ale rzemiosło Malajkat trochę kaleczy.
Jednak aktor, który panuje nad swoim głosem, albo przynajmniej nie ma naleciałości, których nie potrafi kontrolować i który nie zaciąga zawsze na jedną nutę - to jest mistrz w swoim fachu.
A co ciekawe - w "Lalce" było mnóstwo informacji na temat cen, pieniędzy, wartości różnych rzeczy i można się było nieźle wyszkolić w tym, co za ile, na jaki procent i po ile chodziło w końcu XIX wieku. A "Ziemia obiecana" dzieje się w tych samych czasach i tak samo jest o robieniu interesów. I teraz mam już ogląd w sytuacji i jak mówią, że Borowiecki zarabiał 10 tys rubli na rok, to już wiem, co to w owych czasach znaczyło. I że wiele znaczyło.
Mam więc ciąg dalszy tej epoki, teraz z trochę innej perspektywy, bo "Lalka" była o handlu i wyższych sferach, a "Ziemia obiecana"o handlu i przemyśle w sferach kupieckich. Ale duch epoki trwa i przyznam, że mnie wciągnął.
Może potem przeczytam sobie "Rodzinę Połanieckich", która opowiada o tych samych czasach. Tak gwoli kontynuacji podróży w czasie do drugiej połowy XIX wieku.
A może ktoś to przeczytał i będę mogła sobie wysłuchać... :)

2 komentarze:

Nomad pisze...

Ja teraz słucham w drodze z pracy Ogniem i Mieczem. Czyta Krzysztof Globisz. Rewelacyjnie się słucha. Każdego bohatera można rozróżnić po innym głosie. Jakby czytało wielu aktorów. I ten język taki zaciągający ukraińskim/rosyjskim. Polecam.

Just pisze...

Hmm... a ja słucham Harrego wciąż :)