Sherlock Holmes. Chyba każdy w swoim czasie miał w ręce książki o genialnym detektywie.
Kiedyś któraś część przygód Sherlocka Holmesa była nawet na liście lektur szkolnych, ale chyba tych nieobowiązkowych, bo nie pamiętam, abyśmy to omawiali.
Przeczytałam wszystkie opowiadania o Sherlocku, jakie tylko mi wpadły w ręce. Z dziką radością. I nie raz.
O - tak na marginesie, Kama B. - mam nadzieję, że pamiętasz, że Twoje "Przygody Sherlock Holmesa" są u mnie. Od dwóch lat. :)
W każdym razie, ja pamiętam, więc - jeśli się zastanowisz kiedyś nad tym, gdzie jest ta książka, to u mnie.
W LO obie - Kama B. i ja byłyśmy wielkimi amatorkami kryminałów angielskich. Pochłonęłyśmy całą dostępną kolekcję Agathy Christie. Och, jak to się świetnie czyta! I oczywiście Sherlocka Holmesa.
A teraz w kinach leci film "Sherlock Holmes" z bardzo fajną obsadą.
W recenzjach podkreślają, że film ukazuje Sherlocka Holmesa z zupełnie nieznanej strony. I z trochę zakłamanej strony, bo bohater filmu ma takie skłonności, jakiś bohater w oryginale nie miał. Na przykład :prawdziwy Sherlock Holmes nie był bałaganiarzem.... A przynajmniej nie pamiętam, aby był. Ale jako dobrze zorganizowany i dokładny, aby nie rzec: pedantyczny detektyw - raczej mało prawdopodobne, aby mieszkał w pokoju pełnym rupieci, porzucanych gdzie popadnie, w jakimś źle zinterpretowanym Feng Shui.
Przez takie drobiazgi, o których czytałam, nie byłam wcale przekonana do tego pomysłu, aby postać Sherlocka Holmesa ktoś pokazał w filmie w jakimś super-nowoczesnym ujęciu.
Mimo wszystko jednak skusiłam się na ten film. Z ciekawości. No i aktorzy grają w nim przyjemni.
Film jeszcze się nie zdążył zacząć, a ja już na literkach wstępnych stwierdziłam, że zaczyna mi się podobać. Wystarczyła mi muzyka. Potem sprawdziłam, że to Hansa Zimmera - genialna nuta, ścieżka dźwiękowa jest taka... frywolna. I taka wpadająca w ucho. Taka... intrygująco niepospolita. Fantastyczna. Rozkoszowałam się tą muzyką przez cały film.
Rzadko się to zdarza, abym oglądając film słuchała aktywnie i świadomie muzyki. Kiedyś wyrwała mnie z kapci ścieżka dźwiękowa do "The Mexican" z Bradem Pittem i Julią Roberts. Muzykę skomponował Alan Silvwestri i w tym filmie przeszedł samego siebie. Genialnie skomponowane utwory i świetnie dobrane piosenki.
W "Sherlocku Holmesie" jest tylko muzyka, nie ma piosenek, bo to film niewspółczesny. Ale muzyka mnie urzekła. Jest dokładnie w moim stylu. Coś, co idealnie trafia w moje gusta.
Pod względem półtonów i sposobu wykonania trochę mi się skojarzyła z muzyką do serialu "Dexter" - tam też kompozycje są wspaniałe i wpadają w ucho.
Cały film "Sherlock Holmes" jest świetny! Bardzo udana komedia, ma takie zabawne dialogi, aktorzy robią świetne miny, gagi sytuacyjne dodają pieprzyka całej komedii.
Brawo za ten film. Wybaczam Sherlocka Holmesa w wersji sentymentalnego bałaganiarza i niedbałego, nonszalanckiego lekkoducha. Film jest świetny!
Co prawda bohaterowi w wydaniu filmowym baaardzo daleko do książkowego oryginały i nawet mi się te dwie postaci ze sobą nie kojarzą. Zero tweedowych marynarek w filmie, zero tej typowej czapeczki z daszkiem, peleryny.... Sherlock Holmes został odarty z tych swoich atrybutów, które stanowiły o jego osobliwym image'u. No... jest gdzieś tam w filmie ta jego ulubiona fajka - przewija się czasami. I tyle.
Ale nie szkodzi. Film - pomimo, że jest zupełnie inny, niż książki, to mimo to bardzo udany.
Kiedyś któraś część przygód Sherlocka Holmesa była nawet na liście lektur szkolnych, ale chyba tych nieobowiązkowych, bo nie pamiętam, abyśmy to omawiali.
Przeczytałam wszystkie opowiadania o Sherlocku, jakie tylko mi wpadły w ręce. Z dziką radością. I nie raz.
O - tak na marginesie, Kama B. - mam nadzieję, że pamiętasz, że Twoje "Przygody Sherlock Holmesa" są u mnie. Od dwóch lat. :)
W każdym razie, ja pamiętam, więc - jeśli się zastanowisz kiedyś nad tym, gdzie jest ta książka, to u mnie.
W LO obie - Kama B. i ja byłyśmy wielkimi amatorkami kryminałów angielskich. Pochłonęłyśmy całą dostępną kolekcję Agathy Christie. Och, jak to się świetnie czyta! I oczywiście Sherlocka Holmesa.
A teraz w kinach leci film "Sherlock Holmes" z bardzo fajną obsadą.
W recenzjach podkreślają, że film ukazuje Sherlocka Holmesa z zupełnie nieznanej strony. I z trochę zakłamanej strony, bo bohater filmu ma takie skłonności, jakiś bohater w oryginale nie miał. Na przykład :prawdziwy Sherlock Holmes nie był bałaganiarzem.... A przynajmniej nie pamiętam, aby był. Ale jako dobrze zorganizowany i dokładny, aby nie rzec: pedantyczny detektyw - raczej mało prawdopodobne, aby mieszkał w pokoju pełnym rupieci, porzucanych gdzie popadnie, w jakimś źle zinterpretowanym Feng Shui.
Przez takie drobiazgi, o których czytałam, nie byłam wcale przekonana do tego pomysłu, aby postać Sherlocka Holmesa ktoś pokazał w filmie w jakimś super-nowoczesnym ujęciu.
Mimo wszystko jednak skusiłam się na ten film. Z ciekawości. No i aktorzy grają w nim przyjemni.
Film jeszcze się nie zdążył zacząć, a ja już na literkach wstępnych stwierdziłam, że zaczyna mi się podobać. Wystarczyła mi muzyka. Potem sprawdziłam, że to Hansa Zimmera - genialna nuta, ścieżka dźwiękowa jest taka... frywolna. I taka wpadająca w ucho. Taka... intrygująco niepospolita. Fantastyczna. Rozkoszowałam się tą muzyką przez cały film.
Rzadko się to zdarza, abym oglądając film słuchała aktywnie i świadomie muzyki. Kiedyś wyrwała mnie z kapci ścieżka dźwiękowa do "The Mexican" z Bradem Pittem i Julią Roberts. Muzykę skomponował Alan Silvwestri i w tym filmie przeszedł samego siebie. Genialnie skomponowane utwory i świetnie dobrane piosenki.
W "Sherlocku Holmesie" jest tylko muzyka, nie ma piosenek, bo to film niewspółczesny. Ale muzyka mnie urzekła. Jest dokładnie w moim stylu. Coś, co idealnie trafia w moje gusta.
Pod względem półtonów i sposobu wykonania trochę mi się skojarzyła z muzyką do serialu "Dexter" - tam też kompozycje są wspaniałe i wpadają w ucho.
Cały film "Sherlock Holmes" jest świetny! Bardzo udana komedia, ma takie zabawne dialogi, aktorzy robią świetne miny, gagi sytuacyjne dodają pieprzyka całej komedii.
Brawo za ten film. Wybaczam Sherlocka Holmesa w wersji sentymentalnego bałaganiarza i niedbałego, nonszalanckiego lekkoducha. Film jest świetny!
Co prawda bohaterowi w wydaniu filmowym baaardzo daleko do książkowego oryginały i nawet mi się te dwie postaci ze sobą nie kojarzą. Zero tweedowych marynarek w filmie, zero tej typowej czapeczki z daszkiem, peleryny.... Sherlock Holmes został odarty z tych swoich atrybutów, które stanowiły o jego osobliwym image'u. No... jest gdzieś tam w filmie ta jego ulubiona fajka - przewija się czasami. I tyle.
Ale nie szkodzi. Film - pomimo, że jest zupełnie inny, niż książki, to mimo to bardzo udany.
2 komentarze:
Chciałem się na to wybrać. Czekałem tylko na zachętę.
Mówisz i masz :) Mi się bardzo spodobał!
Prześlij komentarz