niedziela, 28 lutego 2010

Nietakt

Jedna moja Babcia, ta lubelska, od dwóch lat zdemenciała w stopniu znacznym. Między innymi głównym objawem degeneracji jej mózgu jest utrata zdolności chodzenia. Babcia jest zdrowa, nie cierpi na żadną przewlekłą chorobę, mogłaby chodzić, gdyby umiała. Niestety zapomniała, jak się to robi, a przede wszystkim straciła wolę do chodzenia. Podobnie, jak i do wielu innych rzeczy pod hasłem: radzę sobie sama. Babcia więc siedzi na łóżku całymi dniami i wszystko jej jej donoszone.
Od jakiegoś czasu żyje też w swoim prywatnym świecie iluzji i codziennie otaczają ją przeróżne wyimaginowane postaci. Równolegle z tym życiem fantazjami, Babcia zupełnie normalnie reaguje na życie bieżące i jej świadomość sobie tak buja od rzeczywistości do iluzji.
Trwa to już dwa lata, jest to to dosyć męczące dla domowników, najbardziej chyba przez charakter Babci, która jest sama w sobie dosyć męcząca, nie mniej jednak stan Babci jest na jakimś tam poziomie i wszystko jest w miarę dobrze. Na tyle dobrze, aby nikt nie myślał o śmierci Babci.
No, ale - jak się okazuje, niektórzy chyba myślą.
Dzisiaj dowiedziałam się o jakże rozkosznej rozmowie mojej Mamy z żoną jednego z moich kuzynów. Swego czasu pupilków Babci, która jego rodzinę bardzo kochała na odległość. Kuzyn i jego żonka odkąd się pobrali wysyłają Babci kartki przy każdej okazji. Można to uznać za przejaw jakiś uczuć, bardzo jednak w to wątpię. Zwłaszcza teraz.
Niedawno Mama odebrała telefon od żonki kuzyna, która poprosiła ją o pomoc w zorganizowaniu czegoś tam na przyjazd jej i grupy dzieci. Mama - naturalną koleją rzeczy zadała podstawowe pytanie:
- A kiedy przyjedziecie?
Żonka kuzyna najwyraźniej odebrała to pytanie do niej osobiście i zrozumiała, że Mama pyta o przyjazd jej i jej męża. I tu padła wiekopomna odpowiedź:
- A wiesz, teraz to chyba nie prędko... Pewnie dopiero na pogrzeb babci...
Fajna odpowiedź prawda? Czy oni tam tylko siedzą i czekają, aż Babcia się przekręci na tamten świat?
Jak to usłyszałam, to aż się zagotowałam. JAK można coś takiego powiedzieć, zwłaszcza do kogoś, kto mieszaka z Babcią od 30 lat, opiekuje się nią i jak by nie patrzeć - teściowa czy nie - ma jakieś uczucia do niej? Jak można w ogóle tak komuś odpowiedzieć?
W sytuacji, kiedy na żaden pogrzeb się nie zanosi? Kiedy rzekomy nieboszczyk nawet nie choruje?
Jak w ogóle można być takim oziębłym i nietaktownym?
Wszystko ma swoje granice, to przekroczyło moje granice. Dobrze, że kartki wysyłane przez kuzyna i jego żonkę są już Babci raczej obojętne, bo żal byłoby patrzeć, jak się nimi cieszy i chwali, jak to kiedyś robiła, ze świadomością, że oni już ją położyli do trumny.

Brak komentarzy: