poniedziałek, 31 maja 2010

Nie jest tak źle

Wszyscy narzekają na maj, że brzydki, zimny deszczowy.
A mi się wydaje, że wszystko w normie. Od jakiegoś czasu maje mi się kojarzą głównie z brzydką pogodą. Pamiętam, że raz na studiach był upalny łikend majowy, ten na start miesiąca, a potem już tylko deszczowe przez ostatnią dekadę niemalże. Były jakieś przebłyski upałów, ale głównie deszcze.
Nie ma na co narzekać. Lubelszczyzna i tak podobno jest najbardziej słonecznym regionem. Coś w tym jest, bo często znajomi z Wawy mi piszą, że u nich pochmurno i deszcz, kiedy u nas świeci słońce i wcale brzydko nie jest.
Ten maj się zaczął paskudnie, samymi deszczami i chłodem. W połowie miesiąca deszcze nasiliły się tak, że lało, jak z cebra. Któregoś wtorku wróciliśmy do domu z Łukaszem w strugach deszczu. Woda nalała mi się górą do czółenek i mogłam sobie w moich czółenkach pływać, chociaż to nie takie czółenka do pływania po rzece.
Trochę się wtedy wkurzyłam, bo o ile kurtka była nieprzemakalna - taka sportowa, trekkingowa, co ma wodoodporność do jakiś 5 czy 10 bar, to jednak czółenka miałam zwykłe, eleganckie, skórzane, prawie nowe buciki! I co? Zamokły mi doszczętnie.
Na szczęście wyschły i nic im się nie stało, ale damskie czółenka na wysokim obcasie nie są przeznaczone do pływania na otwartej wodzie, więc nie bardzo im to musiało posłużyć mimo wszystko. Czyli mimo braku widocznych zniszczeń.
O tyle dobrze, że te potoki wody przelewające się po ulicach były stosunkowo czyste, bo świeże, dzięki czemu nie ubrudziły mi butów.
Teraz mamy słońce. I dlatego też od kilku dni da się grillować.
W Tesco zrobili gazetkę promocyjną o grillowaniu. Pomyślałam sobie, że to trochę niedelikatna reklama, zważywszy na te wszystkie pozalewane tereny, gdzie ludzie nie mają jak obiadu zjeść, bo im stoły w kuchniach pływają w brudnej wodzie. A co dopiero myśleć o grillu.
My zaliczyliśmy raz grilla u rodziców, pod blokiem nie bardzo jest jak grillować.
A boczek z grilla był pyszny. Przy tej okazji właśnie nasłuchałam się opowieści dziwnej treści, któe przytoczyłam. :)

1 komentarz:

Nomad pisze...

A gdzie to bieganie rano boso w rosie po łące. Ja już widziałem jedną dziewczynę, która dała za wygraną i szła boso.